Pod władzą sumienia

Relacja z sympozjum "Prymat prawdy nad władzą. 'Non possumus' w polityce ... Dlaczego?" (16.10.2001)

Polityk szlachetny jest skazany na klęskę, więc Morus przegrał. Klęska Morusa to cudowne zwycięstwo — jedno z najpiękniejszych zwycięstw człowieczeństwa w dziejach ludzkiego gatunku.
    Waldemar Łysiak

W sali lubelskiego Trybunału Koronnego, nad stołem prezydialnym, umieszczono portrety trzech wielkich mężów stanu: św. Tomasza Morusa, kard. Stefana Wyszyńskiego i papieża Jana Pawła II. Wszyscy trzej wybrani zostali na patronów sesji, której hasło — Prymat prawdy nad władzą. „Non possumus” w polityce... Dlaczego? — ma, jak się okazuje, wymiar nie tylko historyczny.

Trudno o bardziej stosowny dzień (16 października) i o miasto bardziej godne organizowania debaty na taki właśnie temat. To przecież tutaj, w pobliskim zamku, zaledwie 12 lat po łamiącym sumienia augsburskim edykcie cuius regio, eius religio (czyja władza, tego religia) polski monarcha Zygmunt August zaripostował dobitnie: „nie jestem królem ludzkich sumień”. Dwa lata później słowa te znalazły praktyczne zastosowanie w powołaniu, opartej na zasadach partnerstwa, Unii Lubelskiej. Przypomniał o tym na wstępie ks. prof. Tadeusz Styczeń, który nawiązał do znanego cytatu z wiersza Karola Wojtyły „Czy może historia płynąć przeciwko prądowi sumień?”. Odnosząc tę kwestię do czasów współczesnych, pytał: Czy jest rzeczą normalną, by wyjmować spod prawa jednych, a drugim dawać prawo do ich zabijania? Należy więc czym prędzej przerwać ową wojnę totalną wypowiedzianą nienarodzonym.

Polityka jako substytut przemocy, czy polityka jako służba? Który z tych dwóch modeli zatryumfuje w świecie? — zastanawiał się prowadzący spotkanie prof. Wojciech Chudy. Organizatorzy — przewodnicząca Rady Miasta Lublina oraz Instytut Jana Pawła II KUL — zaprosili do refleksji nie tylko uczestników dyskusji panelowej, ale także rektorów wyższych uczelni, przedstawicieli władzy różnych szczebli, wojska, policji, związków zawodowych, stowarzyszeń, organizacji kombatanckich itp. Na zaproszeniu wydrukowano zdania z listu apostolskiego motu proprio o ogłoszeniu św. Tomasza Morusa patronem rządzących i polityków: „Gdy człowiek jest posłuszny wezwaniom prawdy, sumienie kieruje ostatecznie jego czyny ku dobru. Właśnie ze względu na swoje świadectwo o prymacie prawdy nad władzą, składane aż do przelania krwi, św. Tomasz Morus jest czczony jako zawsze aktualny wzór wierności wyznawanym zasadom moralnym”.

Akt decyzji jest jedynym aktem wspólnym różnym ludziom. Kto nie pozwala drugiemu na podejmowanie aktu decyzji, ten zabrania mu bycia człowiekiem. Dlatego non possumus — dowodził były rektor KUL, o. prof. Mieczysław Krąpiec — to postawa nieposłuszeństwa w obronie człowieczeństwa.

Trybunał Konstytucyjny w Polsce — zauważył prof. Andrzej Zoll — pokazał, jak należy pilnować prawa, by władza oparta była na wartościach. Właśnie w przypadku ustawy o nienarodzonych non possumus stało się hasłem samoograniczenia się władzy państwowej. Jednak nie tylko władza ma obowiązki związane z ochroną ludzkich praw. Mają je również zwykli obywatele. Mówi o tym m.in. uchwalona w ubiegłym roku w Gdańsku Karta Powinności Człowieka. Wielka szkoda, że ten niezwykle ważny dokument wciąż nie może się przebić do społecznej świadomości.

Do wypowiedzi prof. Zolla nawiązał w swoim wystąpieniu prof. Wojciech Łączkowski, który podkreślił, że istotą i sensem życia publicznego jest prawda o człowieku. Niestety, prawda ta jest stale zaciemniana, wypaczana, redukowana. W świecie co rusz powstają niepra-wdziwe, chore, niekiedy wręcz obłąkańcze wizje człowieczeństwa. Wydawało się, że system demokratyczny stworzy najlepszy mechanizm sprawowania władzy. Tak jednak się nie stało. Rozwiązania organizacyjno-funkcjonalne okazały się niewystarczające. Dlatego szczególnie ważny wydaje się postulat podnoszenia poziomu moralnego społeczeństwa. Prawo stanowione przez państwo nie może naruszać prawa naturalnego i samo powinno przeciwdziałać patologiom wywodzącym się z relatywizmu.

Gdy polityk próbuje mówić prawdę, wówczas wykazuje się heroizmem, a nawet ryzykuje męczeństwo — podsumował postawę życiową patronów sesji rektor KUL ks. prof. Andrzej Szostek.

Jednak wysoką cenę za wierność prawdzie płacą nie tylko święci czy wybitni mężowie stanu. Niejednokrotnie płacili ją w czasach totalitarnych (i nadal płacą) zwykli obywatele, dla których oportunizm i zdrada ideałów są nie do przyjęcia. Non possumus może być na przykład wyrazem sprzeciwu wobec różnego rodzaju nacisków środowiskowych — powiedział prof. Tomasz Strzembosz, nawiązując m.in. do swych perypetii związanych z publikowaniem materiałów o Jedwabnem. Dawniej czynnikiem łamiącym ludzkie charaktery była cenzura, dziś jest nim polityczna poprawność — zauważył.

Nie wolno nam zapominać o roli ks. Popiełuszki w tym, co się dzieje tu, na tej sali — apelował do zgromadzonych dr Jerzy Umiastowski, przewodniczący Komisji Etyki Lekarskiej Naczelnej Rady Lekarskiej. — Jest to przede wszystkim sprawa etosu. Etosu wywodzącego się z „Solidarności”, a zapoczątkowanego słowami Jana Pawła II: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”.

Na popołudniową część sesji, która odbyła się w auli KUL, złożyły się trzy referaty: ks. prof. Andrzeja Szostka Tomasz Morus — prawo władzy a prawo sumienia, prof. Wiesława Chrzanowskiego Stefan kard. Wyszyński — mąż stanu na trudne czasy oraz ministra rządu Republiki Włoskiej prof. Rocco Buttilglione Prymat prawdy nad władzą.

Ks. prof. Szostek zwrócił uwagę na fakt, iż Tomasz Morus swoją niezłomną, a przy tym pełną pogody ducha, głęboko ludzką postawą obnażył nie tylko małość polityków będących na szczytach władzy, ale również zwykłych obywateli, którzy dla własnej wygody gotowi są kłamać i oszukiwać. Prof. Chrzanowski natomiast mówił o podstawowym dylemacie kard. Wyszyńskiego — „jak ocalić Kościół w Polsce przed brutalną ateizacją?”, a odpowiedzią na to pytanie stał się „program zachowania duchowej suwerenności narodu, mimo niesuwerenności państwa”.

W ostatnim referacie zatytułowanym Quam ratio plus vis prof. Rocco Buttiglione przypomniał, że cały porządek Jałty dawał pierwszeństwo sile nad moralnością. Pontyfikat Jana Pawła II i związane z nim zjawisko „Solidarności” doprowadziły do kryzysu tego porządku, opierając się nie na przemocy, lecz na sile moralnej. Buttiglione przestrzega jednak, że osiągnięta w ten sposób demokracja nie jest dobrem danym raz na zawsze i że tkwią w niej także liczne niebezpieczeństwa, z których największym wydaje się dziś etyczny relatywizm.

Z lubelskiej debaty o moralności i polityce wynika, trochę jakby „między wierszami”, jeszcze jedna bardzo ważna refleksja. Otóż, wbrew pozorom, za moralny kształt rzeczywistości odpowiadają nie tylko rządzący, „ci tam na górze”, ale także, a może przede wszystkim, my — zwyczajni obywatele. My, którzy w systemie demokratycznym mamy przecież decydujący wpływ na wybór polityków. To od nas, od naszej świadomości i stanu naszego ducha, zależy powiedziane im „tak”. I to my, jako obywatele właśnie, mamy prawo powiedzieć im nasze non possumus.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama