Katolik a wybory. Co lepsze: anarchia czy niedoskonała władza?

Czy lepiej nie głosować, gdy żadna z partii startujących w wyborach nam nie odpowiada? A może chrześcijanin w ogóle powinien zdystansować się od wszelkiej władzy?

Kościół wielokrotnie przypominał, że wszelka władza w społeczeństwie nie jest tylko wynikiem społecznej umowy, ale stanowi część ładu społecznego i moralnego stworzonego przez Boga. Sprawowanie władzy nie jest tylko kwestią techniczną, opierającą się na takich czy innych koncepcjach ekonomicznych i społecznych. Decyzje podejmowane przez władze i tworzone przez nie prawo mają olbrzymi wpływ na całokształt życia, dlatego nie mogą być pozostawione w rękach technokratów, dla których jedynymi wartościami jest zysk i wygoda życia.

Co kilka lat, zgodnie z rytmem wyborczym, stajemy się uczestnikami swoistego festiwalu obietnic i zapewnień. Niestety raz za razem dajemy się nabierać, wierząc w deklaracje polityków, którzy powiedzą wszystko, co chcą usłyszeć potencjalni wyborcy. Zazwyczaj za pierwszym szeregiem polityków, będących twarzami kampanii wyborczych stoi drugi szereg specjalistów od marketingu politycznego, mający do dyspozycji szeroki zakres narzędzi służących do urabiania opinii publicznej i wpływania na nasze decyzje. Aby nie ulec ich manipulacjom trzeba przedrzeć się przez język politycznego marketingu i sprawdzić, co faktycznie prezentują sobą poszczególni kandydaci i reprezentowane przez nich ugrupowania.

Jednym ze sposobów — wymagającym niestety sporo zaangażowania jest sprawdzenie, jak dany polityk głosował w poprzednich kadencjach. W przypadku polskiego sejmu należy wejść na stronę http://www.sejm.gov.pl/, kliknąć zakładkę „Posłowie”, a następnie wybrać daną osobę i kliknąć na link „głosowania”. Jest to żmudna praca — szkoda, że tak niewiele dostępnych jest zestawień dotyczących konkretnych ustaw. Przykładem jest lista sporządzona przez Radio Maryja w kwestii zeszłorocznego projektu ustawy „Zatrzymaj aborcję”: http://www.radiomaryja.pl/informacje/glosowali-poslowie-sprawie-projektow-przeciwko-zyciu-lista/. Takie głosowania ujawniają prawdziwe intencje polityków — warto się więc nimi interesować.

Niejednokrotnie korzystałem z rozmaitych internetowych narzędzi do „testowania” własnych poglądów politycznych. Ze zdziwieniem skonstatowałem jednak, że dostępne w internecie „sprawdziany” zestawiające moje własne poglądy polityczne z przedwyborczymi deklaracjami partii zazwyczaj nie sięgają w ogóle do sfery pytań o charakterze fundamentalnym, a koncentrują się jedynie na bieżących kwestiach i szczegółowych zagadnieniach. Odbieram to również jako część marketingu politycznego, zmierzającego do tego, aby wyborcy nie stawiali sobie pytań zasadniczych, ale by grzęźli w kwestiach szczegółowych, na które nie da się poprawnie odpowiedzieć, nie sięgając do fundamentów. Dlatego też nie będę reklamował stron teoretycznie służących weryfikacji wyborczych deklaracji. Wynik, który mi osobiście wyszedł po wypełnieniu kwestionariusza, traktuję w kategoriach humorystycznych.

Jeśli chodzi o kwestie fundamentalne, Kościół mówi wyraźnie, że „władza powinna kierować się prawem moralnym: cała jej godność wynika z tego, że pełni ona swoje zadania w granicach porządku moralnego, którego źródłem i celem jest Bóg” (Kompendium Nauki Społecznej Kościoła 396). Przekładając to na konkretne problemy: nie da się rozstrzygnąć kwestii dotyczących godności życia ludzkiego na podstawie sondaży opinii publicznej. Podobnie nie da się zredagować kodeksu karnego na podstawie społecznych odczuć. Również kwestie dotyczące opieki społecznej, demografii czy polityki rodzinnej nie mogą być jedynie wynikiem rachunku ekonomicznego. Jak w ogóle można stawiać kwestię solidarności społecznej, na przykład wsparcia dla osób niepełnosprawnych w kategoriach „opłaca się czy się nie opłaca?” Takie stawianie sprawy wynika z całkowicie błędnych koncepcji społeczeństwa i człowieka, redukujących człowieczeństwo do ekonomicznej przydatności. Tymczasem nie żyjemy tylko po to, by wytwarzać dobra i je konsumować.

Nie wszystkie problemy społeczne dadzą się rozwiązać na poziomie osobistych relacji czy też niewielkich społeczności lokalnych. Do rozwiązania wielu z nich potrzebna jest władza wyższego poziomu, odpowiednio opracowane systemy zapewniające bezpieczeństwo, sprawiedliwość i porządek. To oznacza konieczność istnienia władz państwowych, prawa na poziomie państwowym, systemu podatkowego, urzędów itp. Z drugiej strony jednak Kościół podkreśla znaczenie zasady pomocniczości, według której władza wyższa nie powinna przejmować kompetencji i obowiązków, którym mogą podołać niższe formy organizacji społecznej (jak rodzina, społeczność lokalna czy organizacje społeczne). Współczesne nauczanie Kościoła zwraca także uwagę na wartość społeczeństwa obywatelskiego, czyli społeczeństwa zdecentralizowanego, w którym poszczególni członkowie posiadają inicjatywę, wolność prawną i gospodarczą, a nie wszystko jest zarządzane odgórnie. Kompendium Nauki Społecznej Kościoła mówi:

Współpraca, także w formach mniej zorganizowanych, jawi się jako jedna z najbardziej wyraźnych odpowiedzi na logikę konfliktu i nieograniczonej konkurencji, która obecnie zapewne przeważa. Relacje nawiązywane w klimacie współpracy i solidarności przezwyciężają podziały ideologiczne, zachęcając do poszukiwania tego co łączy (KNSK 420).

Chrześcijański stosunek do wszelkiej władzy musi być wyważony — pomiędzy jej absolutyzacją a całkowitym lekceważeniem. Właściwą odpowiedzią na nadużycia władzy nie jest anarchia, ale właśnie oddolna organizacja, stanowiąca istotę społeczeństwa obywatelskiego.

Chrystus i apostołowie nie ubóstwiali władzy i nie kazali nam jej ubóstwiać. Zarówno Chrystus, jak i wszyscy apostołowie doświadczyli ze strony władz prześladowania oraz ostatecznie — męczeńskiej śmierci (z wyjątkiem św. Jana, który, jak mówi tradycja, przeżył zgotowane mu męczarnie). Jezus całkiem realistycznie przedstawił swym uczniom moralne kwalifikacje osób sprawujących władzę:

A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. (Mk 10,42)

Dlatego też nakazał im, aby sami podejmując obowiązki związane z władzą, nie naśladowali władców tego świata, ale „kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym” (Mk 10, 43). To wezwanie pozostaje w mocy przez wszystkie wieki i odnosi się zarówno do władzy sprawowanej wewnątrz struktur Kościoła, jak i we wszelkich strukturach społecznych, w których uczestniczą chrześcijanie. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla działacza społecznego, związkowego czy polityka, który powołując się na wyznawane wartości chrześcijańskie usiłuje przyciągnąć chrześcijańskich wyborców, w praktyce jednak jego podejście do władzy i związanych z nią spraw niczym nie różni się od podejścia pogańskiego, skupionego na własnych korzyściach i dominacji nad innymi.

Tylko w tym kontekście można właściwie zrozumieć pouczenia Apostołów, zachęcających do szacunku wobec władzy. Święty Paweł pisze:

Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. (Rz 13,1-2).

Święty Piotr natomiast nakazuje:

Bądźcie poddani każdej ludzkiej zwierzchności ze względu na Pana: czy to królowi jako mającemu władzę, czy to namiestnikom jako przez niego posłanym celem karania złoczyńców, udzielania zaś pochwały tym, którzy dobrze czynią. (1P 2,13-14)

Celem chrześcijan nie jest zniesienie porządku społecznego, wprowadzenie jakiegoś indywidualistycznego czy teokratycznego raju na ziemi. Tego rodzaju pomysły pojawiały się, ale zawsze okazywały się utopią. Żyjemy w rzeczywistości obciążonej skutkami grzechu pierworodnego. Ludzka słabość, skłonność do egoizmu, szukania własnego zysku kosztem innych jest zawsze istotnym czynnikiem obciążającym życie społeczne. Nie istnieje idealna partia polityczna ani idealny system społeczny.

Jako chrześcijanie mamy prawo i obowiązek wpływać na to, jak i przez kogo sprawowana jest władza. Jednym ze sposobów są wybory. Decyzja, na kogo oddać głos, nigdy nie powinna być podejmowana pod wpływem bieżących sondaży ani jedynie w oparciu o deklaracje partii politycznych. Powinniśmy przyjrzeć się programom partyjnym i historii wcześniejszych „dokonań” konkretnych polityków i przeanalizować je w oparciu o to, co stanowi podstawę społecznego ładu — Boże prawo, wyrażone w Biblii i nauczaniu Kościoła. W przeciwnym razie ryzykujemy zaangażowanie się w realizację kolejnej wersji utopii, która brzmi pięknie jako deklaracja, ale w praktyce rozbija się o skały ludzkiego egoizmu i nieprawości.

W całej dotychczasowej historii mojego życia nie zdarzyło się, aby jakakolwiek partia była dla mnie „czysta” zarówno pod względem programu, jak i wcześniejszych dokonań. Nie oznacza to jednak, że przestanę chodzić na wybory — bo taka rezygnacja oznaczałaby, że oddaję prawo decydowania innym. Oznacza natomiast, że moje zainteresowanie polityką i życiem społecznym nie ogranicza się do wyborów co cztery czy pięć lat, ale że przez cały czas staram się angażować w tworzenie społeczeństwa obywatelskiego, a na polityków będę naciskać, aby trzymali się wartości, które uważam za fundament życia społecznego.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama