Gdybym był premierem...

Jakie lekarstwo na chorobę polskiej gospodarki proponuje Jan Nowak Jeziorański?

Mój późny wiek uwalnia mnie od wszelkich podejrzeń, że mogę się ubiegać o stanowisko i władzę. Zastanawiam się jednak — ot, tak dla samej umysłowej rozrywki — jaki program realizowałbym, gdybym dziś stanął na czele rządu. Zacząłbym oczywiście od pytania, jak ustawić priorytety, czyli co uznać za najważniejsze. Na jakim odcinku skoncentrować najwięcej uwagi i środków.

Za największe niebezpieczeństwo wewnętrzne uznać należy rosnące bezrobocie, szerzącą się korupcję i schorzenia społeczne, które w dłuższej perspektywie czasu mogą zagrozić biologicznemu bytowi Polski i Polaków.

Zacznijmy od bezrobocia

Przekroczyło już ono 16 proc., a w niektórych rejonach dochodzi do 26 proc. A więc co czwarty obywatel jest tam teraz bez pracy. Człowiek i rodzina pozbawiona stałego zarobku żyje w ustawicznej niepewności o dzień jutrzejszy — w nieustannym napięciu i poszukiwaniu środków utrzymania. Bezczynność rodzi frustrację. Do bezrobotnych należy doliczyć także wszystkich tych, którzy żyją w obawie, że mogą pracę utracić. Szczególnie boleśnie odczuwają bezrobocie młodzi, którzy po latach nauki nie znajdują zatrudnienia w swoim zawodzie.

Co uczynić może rząd, by zmniejszyć bezrobocie. Niestety, nawet najlepsza i najmądrzejsza polityka rządu nie ma wpływu na te przyczyny bezrobocia, które leżą poza granicami kraju. Są nimi przede wszystkim: recesja międzynarodowa i zła sytuacja gospodarcza w Rosji, która jest potencjalnie drugim po Europie Zachodniej naszym najważniejszym rynkiem zbytu. Spadnie bezrobocie, gdy Rosja odzyska możliwości płacenia za import z Polski. To samo, jeśli chodzi o poprawę koniunktury światowej. Nawet najlepszy rząd nie ma wpływu na jedno ani drugie.

Źródłem bezrobocia jest także rosnąca wydajność pracy, która wiąże się z prywatyzacją deficytowych przedsiębiorstw państwowych. W czasach PRL deficytowy sektor państwowy zatrudniał zbędną siłę roboczą. Ludzie byli zatrudnieni, ale nie pracowali. Budowanie zakładów przemysłowych, które zamiast powiększać dochód narodowy, przynosiły w latach Polski Ludowej straty, było nonsensem gospodarki socjalistycznej, produkującej nie na potrzeby rynku — a więc ludności — lecz dla realizowania planów. Wstrzymanie prywatyzacji uniemożliwiłoby uzdrowienie gospodarki i przywrócenie przedsiębiorstwom rentowności. Znaczyłoby to rezygnację z lepszej przyszłości. Życie pokazało, że zakłady rządzone przez biurokrację państwową albo jej podporządkowane pokrywają straty z kasy państwowej, a więc kosztem obywateli.

Roboty publiczne

Niemcy zredukowały przed wojną olbrzymie bezrobocie, uruchamiając na wielką skalę roboty publiczne. W ciągu kilku lat zbudowana została sieć autostrad, która Hitlerowi potrzebna była jako część przygotowań do wojny. Jednym ze środków ograniczających bezrobocie, mogą być fundusze dla samorządów w rejonach najbardziej dotkniętych bezrobociem, przeznaczone na pracochłonne projekty budowania regionalnej infrastruktury, przede wszystkim dróg. Wysuwany przeciw temu rozwiązaniu argument, że deficyt budżetu nie pozwala na finansowanie robót publicznych ze Skarbu Państwa, nie jest do końca przekonujący. Niewiele przyjdzie z równowagi budżetu, jeśli równocześnie bezrobocie przybierze rozmiary zagrażające wewnętrznej równowadze państwa. Wydatki na roboty publiczne mają z pewnością większy sens niż zasiłki dla bezrobotnych.

Same jednak roboty publiczne, choćby na wielką skalę, nie zdołają rozładować bezrobocia. Jedynym w pełni skutecznym sposobem są inwestycje stwarzające miejsca pracy. Wielka kampania walki z bezrobociem powinna polegać na zapowiedzi dramatycznego i nagłośnionego programu usuwania wszystkiego, co hamuje gromadzenie i napływ kapitałów inwestycyjnych. Konieczne jest stwarzanie bodźców, które do inwestowania zachęcają, a więc usunięcie albo zmiana obecnych przepisów prawnych i zastąpienie ich przez prawo, które inwestowanie w Polsce ułatwia, a nie utrudnia.

Obniżanie, a nie podwyższanie kosztów produkcji, zachęcanie, a nie odstręczanie od oszczędzania, a przede wszystkim budowanie, a nie osłabianie wiarygodności polskiej gospodarki i waluty. Jedyna skuteczna droga do redukcji bezrobocia prowadzi przez rozwój gospodarczy, a nie przez hamowanie przedsiębiorczości i podnoszenie kosztów produkcji. Główną przeszkodą i hamulcem w walce z bezrobociem są za wysokie podatki, rosnące koszta państwa opiekuńczego i związane z tym ciężary, jakie spadają na tych, którzy produkują dochód narodowy.

Obrona bezrobotnych

Zachodzi sprzeczność interesów między pracującymi i bezrobotnymi. Pracujący mają związki zawodowe, które wymuszają wyższe płace i świadczenia od pracodawców i od państwa. Ustępstwa te, jeśli idą za daleko, prowadzą do zamykania tych przedsiębiorstw, które utrzymują się na krawędzi opłacalności, i do redukcji zatrudnienia przez te zakłady, które usiłują kontynuować albo rozbudowywać działalność gospodarczą. Podnoszenie płac idące w parze z rozwojem gospodarczym jest konieczne. Gdy jednak wzrost płac i świadczeń przekracza tempo wzrostu dochodów — obniża konkurencyjność polskiego eksportu i albo prowadzi do zwolnień z pracy, albo utrudnia zatrudnienie ludzi bez pracy.

Bez związków zawodowych broniących robotników przed wyzyskiem nie ma demokracji. Rola związków zawodowych polega na wysuwaniu roszczeń wobec przedsiębiorców i państwa. Z chwilą jednak, gdy same związki stają się przedsiębiorcą albo obejmują rządy — prowadzą nieuchronnie do upadku przedsiębiorstwa, bankructwa państwa i masowego bezrobocia.

Jedynym obrońcą interesów bezrobotnych jest państwo stawiające opór takim roszczeniom pracujących, które w swoich skutkach prowadzą do wzrostu bezrobocia. Państwo przestaje spełniać te role, jeśli władze państwowe zaczynają ulegać populizmowi.

Powstrzymać korupcję

Populizm jest najbardziej niebezpieczną formą korupcji. Polega na kupowaniu głosów przez sprawujących władzę kosztem państwa i jego interesów. Korupcja w ogólności jest rakiem, który rozprzestrzenia się na cały organizm państwowy. Gdy dosięgnie najwyższych organów państwa, powołanych do walki z korupcją, przynosi jego upadek. Korupcja doprowadziła do upadku Pierwszą Rzeczpospolitą. Próby stworzenia sił zbrojnych, które byłyby zdolne do obrony państwa przed zaborczymi sąsiadami, uniemożliwił sejm. Ambasada rosyjska płaciła sto talarów za jeden głos. Jeden przekupny poseł mógł założyć veto albo rozbić sejm. Dziś jeszcze nie jest tak źle. Któż jednak może zaręczyć, że służby specjalne obcych państw nie usiłują potajemnie przekupywać i podporządkowywać swoim interesom urzędników i parlamentarzystów.

Walka z korupcją jest wojną obronną państwa na śmierć i życie. W każdej wojnie uświęconą metodą walki jest podstęp. W Stanach Zjednoczonych prowadzi się skuteczną walkę z korupcją, zastawiając zasadzki na ludzi oferujących łapówki. Żaden policjant nie ośmieli się przyjąć łapówki zamiast mandatu za przekroczenie przepisów, bo podejrzewa, że łapówka jest podstępem, który zaprowadzi go do więzienia. Podobne zasadzki ustawiane są na parlamentarzystów. Delegacja jednego z państw arabskich zaofiarowała łapówkę kongresmanowi na spotkaniu w pokoju hotelowym. Kongresman uległ pokusie, po czym w dniu następnym sfilmowane rokowania pokazane zostały na ekranie telewizyjnym, a parlamentarzysta znalazł się w więzieniu.

Dlaczego nie zastosować tej metody na szeroką skalę w Polsce?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama