Bez tego fundamentu daleko nie zajdziemy!

Z modlitwą rośnie moja miłość do Boga i bliźnich oraz właściwie kształtuje się we mnie odpowiednia hierarchia wartości.

Siostry i Bracia, jesteśmy dzisiaj świadkami zuchwalstwa Izraelitów. Narodu wybranego, który sprzeniewierzył się Bogu wówczas, kiedy jego przywódca – Mojżesz, przebywał u Pana, Boga Jahwe, który przez ręce tegoż patriarchy, chciał przekazać ludowi swoje prawo, i to nie byle jakie prawo, bo Prawo Boże – obowiązujące po dzień dzisiejszy.

Izraelici uczynili sobie bożka, cielca ulanego ze słota… Tak samo jest w naszym życiu… Nie raz odwracamy się do Boga plecami, poszukując swego szczęścia i błogosławieństwa w doczesnościach. Naszym bogiem bywa kariera, sex, pieniądze, hazard, przywiązanie do drugiego człowieka, który przysłania nam lub wręcz zajmuje w naszym sercu miejsce należne Bogu. Dlaczego tak się dzieje?

Siostry i Bracia! Początek takiego stanu rzeczy nie bierze się znikąd. Chrystus Pan już od ponad tygodnia, przemawia do nas w przypowieściach. Dzisiaj przedłożył nam przypowieść o ziarnku gorczycy i o zaczynie, który zakwasza ciasto. Czyli mówi nam o swego rodzaju podstawach, fundamentach.

Drodzy Siostry i Bracia, jeżeli ktoś chce postawić dom – najpierw musi na zakupionej działce wykopać dziurę, postawić zbrojenia, zalać to betonem, i dopiero później cegła po cegle może wznosić mury… Zanim staniemy się posiadaczami dorodnej rośliny, czy drzewa – musimy posadzić ziarno – chociażby gorczycy. Podobnie rzecz się ma z mąką, zaczynem i ciastem, tak myślę, bo nie jestem cukiernikiem… Dlaczego o tym mówię – ponieważ fundamentem naszego życia duchowego jest modlitwa. Pacierz – powiedzieliby niektórzy, coniedzielna Eucharystia i regularna spowiedź. Bez tego solidnego fundamentu staniemy się jak izraelici, którzy z przeróżnych wartości światowych czynią sobie bożka.

A przecież to wiele nie trzeba – kiedy człowiek budzi się rano, wystarczy, że uczyni znak krzyża i zaprosi Jezusa: Jezu, bądź ze mną dzisiaj, wiele trudu, zmagań, obowiązków i pracy przede mną, bez Ciebie sobie nie poradzę. I to wystarczy! Podobnie wieczorem – Panie Jezu dziękuję Ci za to, co dobrego mnie dzisiaj spotkało, i przepraszam za to, co nie wyszło, następnym razem będzie lepiej – postaram się… I to wystarczy!

Bez tego fundamentu, daleko nie zajdziemy! Bo jeśli będzie modlitwa poranna i wieczorna, to łatwiej będzie nam się modlić w ciągu dnia: coś dobrego mnie spotka – Jezu dzięki; z czymś sobie nie radzę – Jezu ufam Tobie; ktoś mnie denerwuje – Jezu daj mi cierpliwość… Bez tego fundamentu, jakim jest codzienny pacierz, daleko nie zajdziemy! Bo jeśli będzie modlitwa poranna i wieczorna, i będzie nas stać na to, by w ciągu dnia przyzywać nad sobą Bożej Opatrzności, wówczas nie będziemy sobie wyobrażali Niedzieli bez Eucharystii i tego, że moja spowiedź mogłaby się odbywać tylko raz do roku.

Wraz z modlitwą rośnie moja miłość do Boga i bliźnich oraz właściwie kształtuje się we mnie odpowiednia hierarchia wartości. I niech tak się stanie. Amen!

Siedemnasty tydzień okresu zwykłego, 31 lipca 2017 r. Poniedziałek, Rok A, I. Do czytań: Wj 32, 15-24. 30-34 | Ps 106 (105), 19-20. 21-22. 23 | Mt 13, 31-35

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama