Kazanie na ślubie Martiny i Tomasza

Fragmenty zbioru homilii - "Przemówić do Zacheusza"

Kazanie na ślubie Martiny i Tomasza

Tomas Halik

PRZEMÓWIĆ DO ZACHEUSZA

ISBN: 83-7318-531-3

wyd.: WAM 2005



Czerwiec 2000

KAZANIE NA ŚLUBIE MARTINY I TOMASZA

J 2, 1-11

Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?” Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą!” I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu!” Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem — nie wiedział bowiem, skąd pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli — przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Droga Martino! Drogi Tomaszu!

Tekst Ewangelii o weselu w Kanie Galilejskiej, który właśnie usłyszeliśmy, wygląda na pozór jak opis jednego z wielu cudów Jezusa. Jest jednak inaczej: Ewangelia mówi, że był to początek znaków, które Jezus uczynił, a na określenie owego początku używa słowa „arche”, które ma nie tylko sens chronologiczny. Arche jest czymś w rodzaju motta, zapowiedzi, klucza do zrozumienia tego, co nastąpi. Ewangelia dodaje: Wtedy (po tym czynie) w Jezusa uwierzyli Jego uczniowie.

To musi się nam wydać dziwne, podejrzane. Dlaczego właśnie wtedy? Nowy Testament opisuje wiele cudów Jezusa, które sprawiają wrażenie mocniejszych, zasługujących na większe uznanie i, można by rzec, bardziej dla Jezusa odpowiednich, stosownych. Nie wstydźmy się tego powiedzieć: naszym zdaniem, zamiana wody w wino przystoi raczej Bachusowi niż naszemu Panu.

Na pytanie, dlaczego Jezus na weselu rozmnożył wino i dlaczego akurat ten czyn miał dla Apostołów takie znaczenie, chciałbym dać dwie odpowiedzi. Pierwsza ma swoje uzasadnienie w Starym Testamencie — tam, zwłaszcza u proroków, relacja pomiędzy Panem a Jego ludem ukazywana jest często jako zaślubiny, jako uczta weselna. Jezus poprzez ten czyn chce powiedzieć: Nastaje czas mesjański, czas radości. Bóg przychodzi z miłosnym pragnieniem do swego ludu. Jest czas radości, a nie smutku i postu: jakże mogą drużbowie pościć, skoro jest z nimi pan młody? Dla Jana Chrzciciela nadejście Królestwa Bożego było dniem ognia, gniewu i sądu; Jezus opisuje Królestwo Boże jako dom ojcowski, z którego rozlega się weselny śpiew i taniec. Woda codzienności przemienia się w perliste wino mesjańskiego wesela. Wszyscy są zaproszeni.

Druga odpowiedź opiera się na wiedzy archeologów. Twierdzą oni, że naczynia służące do rytualnego obmycia, o których mowa w Ewangelii, były rzeczywiście wielkich rozmiarów. A zatem: Pan nie przemienił jakiegoś dzbanka wody w wino, ale dał około sześciu hektolitrów wina. Daj Boże zdrowie! To by wstrząsnęło weselem jeszcze liczniejszym niż to wasze! I właśnie ten fakt, jak sądzę, zawiera głęboką teologiczną treść. Tam, gdzie jest obfitość, nadmiar — scholastycy używali pięknego słowa superabundantia — tam jest Bóg.

Szczodrość, hojność — to znamiona Bożego rękopisu. Nasz Bóg — tak samo jak Jego Jednorodzony Syn — nie jest żadnym dusigroszem. On jest szczodry i kocha szczodre, wspaniałomyślne serca: „Dawajcie miarę dobrą [...] utrzęsioną”. Gdziekolwiek On się pojawia, z Jego śladów tryska obfitość.

Diabeł, o, ten jest zupełnie inny — to prawdziwy sknera. Diabeł działa jak solidny, poważny partner handlowy: każdemu daje dokładnie to, co było w umowie, ani trochę więcej, ani trochę mniej — a inkasuje tylko uzgodnioną zapłatę: duszę, i nic poza tym. Człowiek natomiast zbyt późno zauważa, że nie uświadomił sobie ceny swojej duszy, ale winić za to może tylko siebie: warunki przecież zostały ustalone i dotrzymane.

Nasz Pan jednak nie patrzy ze strachem na swoją rękę, żeby nie przepłacić. Daje więcej, niżbyśmy sobie tego życzyli, mając otwarte serca. Kiedy Apostołowie ujrzeli obfitość, uwierzyli: to jest dzieło Boga, a prawdziwym panem młodym na weselu jest Jezus — w Nim Bóg miłośnie łączy się z człowieczeństwem.

I z tej to medytacji nad tekstem Ewangelii chciałbym wyprowadzić swoje życzenia z okazji waszego ślubu. Niech dom waszego małżeństwa stoi mocno na skale Bożej wierności i miłości, ponieważ swoim małżeńskim przyrzeczeniem, przyjęciem tego sakramentu dotykacie owej skały i czynicie ją kamieniem węgielnym swojego wspólnego życia. Niech ten dom będzie otwarty i niech płynie z niego radość, aby w ten sposób stał się podobny do domu, do którego wszyscy jesteśmy zaproszeni i w którym dzięki Chrystusowi mamy prawo zamieszkać. Tak jak każda świątynia jest obrazem owego królestwa niebiańskiej uczty, gdy świątyni już nie będzie, tak niech i wasza rodzina, „domowy Kościół”, będzie żywym symbolem i zapowiedzią wspólnoty Bożej miłości. Co więcej, bądźcie znakiem Bożej wielkoduszności i szczodrości. Zanurzcie się w sakrament, udzielając go sobie we wszystkich wymiarach swojego małżeństwa, swojej psychicznej, duchowej i cielesnej bliskości, smakujcie płomienną obecność Bożej przyjaźni i rozmyślajcie o niej. Otrzymujecie misję zrastania się przez całe życie w jedną istotę: obyście na wszystkich płaszczyznach swego „bycia razem” uświadamiali sobie, że dotykacie Bożej miłości, która dziś sprzymierza się z waszą miłością. Wasza miłość poprzez ten sakrament zyskuje nowy wymiar i znaczenie: ma być znakiem Bożej miłości na tym świecie i dla tego świata. Woda przemienia się w wino. Pijcie je z radością i wdzięcznością, pijcie je całymi haustami. Amen.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama