Ostateczny punkt odniesienia

Homilia na 6 niedzielę zwykłą roku C

Byłem kiedyś w Damaszku: wspaniała ulica, piękne samochody, wśród nich stary, przy-odziany w łachmany Arab na osiołku. Obok, na krawężniku, trzynastoletnia dziewczynka karmi piersią dziecko - po drugiej stronie ulicy huczy śmiechem bogata kawiarnia. Kontrasty... Czy tylko w krajach arabskich? Nie tylko - widziałem kontrasty Paryża, widziałem kontrasty Hamburga. Oglądałem niesamowite kontrasty Ameryki. A w Polsce? Czy kontrastów nie ma? Są: kontrasty między bogactwem a ubóstwem. Między wygodami miasta a błotem, ciemnością i zacofaniem wiosek. Kontrasty w dostępie do wiedzy. Kontrasty w opiece zdrowotnej... Spodziewaliśmy się, że będą malały. Niestety, narastają. Kontrasty istniały także w czasach Jezusa. I On je widział - o tym mówi dziś w Ewangelii: Ubodzy i bogacze. Głodni i syci. Płaczący i śmiejący się. Znienawidzeni i chwaleni przez ludzi.

Ludzkie reakcje na kontrasty są bardzo różne. Jedni udają, że niczego nie widzą. Inni starają się łagodzić dolę pokrzywdzonych. Jeszcze inni chwytają za broń — to rewolucjoniści wszystkich czasów. A Jezus? On nie mijał nikogo - głodnych karmił, chorych uzdrawiał, nawet wodę w wino zamienił. Za broń nie chwytał, nie był ani Janosi-kiem, ani Wolterem. Ukazywał nową perspektywę życia. Mówił: Cieszcie się i radujcie, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Wskazywał na rozrachunek ostateczny:

Ubodzy będą królować - a bogaczom biada. Głodni będą syci — a syci będą cierpieć głód. Płaczący odnajdą radość — a roześmiani zapłaczą. Znienawidzeni i prześladowani zostaną wynagrodzeni - a tryumfatorom tego świata „biada” wołać będą.

Gdy o tym mówił, wszystko zdawało się niepojęte. Przecież śmierć jest kresem wszystkiego. Czy może więc być jakiś „ciąg dalszy” i jakiś ostateczny rozrachunek? Może być, bo Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli - przypomniał dziś Apostoł. Ktoś powie, że to odwracanie uwagi od

rzeczywistych problemów. Zarzuca się chrześcijanom, że są oderwani od życia. Czyżby? -A kto od wieków zakładał szpitale i sierocińce? Kto był pionierem oświaty? Pod czyją opieką wyrastały uniwersytety? A gdy państwom nie śniła się opieka nad ubogimi, chorymi, bezdomnymi - kto podejmował całą tę wielką pracę? Podejmowali ją ludzie wiary. Przez śluby wiązali się z Chrystusem, by tak jak On służyć cierpiącym. Chrześcijanie są realistami. Patrząc w niebo, czynią dobrze na ziemi - czy to indywidualnym wysiłkiem, czy powołując do życia instytucje mogące zaradzić wielu potrzebom człowieka.

I to jest chrześcijańska nadzieja: mimo panoszącego się w świecie zła, krzywdy, ogromnych kontrastów, mimo cierpienia wielu ludzi -mimo to, a raczej właśnie dlatego ciągle czynić dobrze. Nadzieja, którą pokładamy w Chrystusie, dotyczy nie tylko tego życia - pisze Apostoł. To nie nadzieja, którą nazywa się matką głupich. To nie nadzieja ludzi leniwych, których zasadą jest „jakoś to będzie”. Chrześcijańska nadzieja opiera się na wierze w zmartwychwstanie i wieczne życie: warto być dobrym na ziemi, nawet za cenę cierpienia. Nasza nadzieja to przekonanie, że każdy okruch dobra już na ziemi przynosi owoce, które odnajdziemy w wieczności. Bo niebo - to pełnia życia, pełnia radości i szczęścia zbudowana z dobra, które jest darem Boga i owocem ludzkiego trudu.

Popatrz wokół siebie, popatrz na samego siebie: w tobie też jest taka nadzieja. Czy spełniasz swoje codzienne obowiązki tylko z musu? Tylko dla zarobku? Dla popisania się przed ludźmi? Tyle twoich dobrych czynów pozostaje w ukryciu... Nieraz nawet najbliżsi ich nie zauważają. A przecież nie przestajesz czynić dobrze. Dlaczego? Bo masz w sercu zapisaną nadzieję, której uczy Jezus. Bywa, że za dobre czyny otoczenie odpłaca złem. Buntujesz się wtedy. Ale gdy minie pierwszy odruch, znowu czynisz dobrze. Dlaczego? Bo jest w sercu nadzieja, którą zaszczepił Jezus, nadzieja ostatecznego zwycięstwa dobra.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama