Czy Pan Bóg słucha jeszcze naszych modlitw?

Homilia na 29 niedzielę zwykłą roku C

Czy na początku XXI wieku, mając świeżo w pamięci pełen okrucieństwa, nieszczęść i wielkiego ludzkiego cierpienia wiek XX, można jeszcze wierzyć w moc modlitwy? Czy doświadczając dziś tylu niepokojów, lęków, zagrożeń, można jeszcze wierzyć, że Pan Bóg chce nas słuchać, chce odpowiadać na nasze prośby, chce nas ratować, brać w obronę, uszczęśliwiać?

Dzisiejsza liturgia słowa przekonuje nas, że tak; że zawsze, w każdym czasie i w każdej sytuacji powinniśmy się modlić i nie ustawać (por. Łk 18,1). Z poszczególnych czytań wyłaniają się jakże wymowne obrazy:

1) Uboga wdowa, samotna, pozbawiona opieki, wyrzucona na margines społeczeństwa. Szukając obrony przed nękającym ją przeciwnikiem, zdecydowała się zwrócić o pomoc do sędziego. Ten, mimo że był człowiekiem niegodziwym, że "Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi" (Łk 18,2), miał władzę jej pomóc. Dlatego, nie zważając na to, jakim jest człowiekiem, dzień w dzień przychodziła do niego, prosząc o obronę. I została wysłuchana.

Jaka stąd dla nas nauka? Mamy być w swoich modlitwach tak wytrwali jak owa wdowa. W o ile lepszej jednak niż ona jesteśmy sytuacji. Nie zwracamy się bowiem do niesprawiedliwego sędziego, ale do miłującego Ojca, który czuwa nad naszym życiem (por. Ps 121,7) i chce nas wziąć w obronę, jeśli tylko dniem i nocą będziemy z wiarą wołać do Niego (Łk 18,7).

2) Ogromny pochód wracających z niewoli ludzi: starzy, młodzi, kobiety, mężczyźni, dzieci. Zmęczeni, słabo uzbrojeni, nieobeznani ze sztuką walki. Co chwila doświadczają jakichś prób i niebezpieczeństw. Tym razem stają im na drodze Amalekici. Doskonale uzbrojeni, wojna dla nich to chleb powszedni. Po ludzku, sprawa jest z góry przegrana. Ilu Izraelitów na widok takiej armii po raz kolejny zwątpiło? Na szczęście nie wszyscy. Mojżesz, jakby wbrew ludzkiej logice, wydaje dyspozycje do walki, sam zaś wchodzi na górę, wznosi ręce do Boga i trwa na modlitwie. Mimo zwątpienia wielu, jest ktoś, kto także w ich imieniu i za nich się modli. To kolejna ważna nauka płynąca z dzisiejszej liturgii słowa: mamy modlić się nie tylko za siebie, ale także za tych, którzy się nie modlą, bo nie mają nadziei i nie wierzą. Powinniśmy czuć się za nich odpowiedzialni.

3) Na górze, obok Mojżesza, stają Aaron i Chur. Widzą, że kiedy opuszcza swoje zdrętwiałe ręce, Izraelici przegrywają w walce. Podtrzymują je więc aż do zachodu słońca, aż do zwycięstwa. Mojżesz już nie modli się sam. Są przy nim ludzie, którzy razem z nim, tym samym głosem, w tej samej sprawie zanoszą prośby do Boga.

I następna nauka: dobrze jest modlić się we wspólnocie, w której można się wzajemnie wspierać i podnosić. Pan Jezus pozostawił nam w Ewangelii piękną obietnicę: "Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich" (Mt 18,19-20). Przypisał w ten sposób zgodnej modlitwie wspólnoty (nawet dwojga osób) niesamowitą moc.

Ale - powie ktoś - przecież Pan Bóg nie zawsze wysłuchuje naszych modlitw. Św. Jan odpowiada na to: "Wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą" (1 J 5,14b). A ks. Jan Twardowski dodaje: "Nieprawdopodobna jest świadomość, że jest nade mną Ktoś mądrzejszy i że ten Ktoś mi dobrze życzy". Z pewnością niejednemu, zwłaszcza wobec różnych życiowych tragedii, trudno jest w to uwierzyć. A tymczasem tak właśnie jest. Nikt mi tak dobrze nie życzy jak Pan Bóg - On, który widzi całość: mój początek, koniec i całą moją wieczność; który strzeże, jak śpiewamy w dzisiejszym Psalmie, mego "wyjścia i przyjścia teraz i po wszystkie czasy" (Ps 121,8). Ja natomiast widzę tylko maleńki wycinek mojego "tu i teraz". Nie trzeba zatem bać się Bożej woli, należy raczej bać się własnej samowoli, tego, że widząc mało, mogę sobie bardzo skomplikować życie, a życie to nie tylko to, co widać tutaj, ale przede wszystkim to, czego nie widać, co jest po drugiej stronie.

Dlatego też, czy to w XIII wieku przed Chrystusem, czy w XXI wieku po Chrystusie, Pan Bóg tak samo interesuje się ludzkim losem. Oczekuje tylko, abyśmy z wiarą podnieśli do Niego ręce jak Mojżesz. "Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18,8).

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama