Marność?

Homilia na 18 niedzielę zwykłą roku C

Marność nad marnościami, wszystko marność, powiada Kohelet. Czy tak jest rzeczywiście? To przecież słowa natchnione, są więc prawdą. Nie mogą być jednak wyrwane z całego kontekstu Pisma Świętego. Trzeba od razu mocno zaznaczyć, że ponad wszystkim i ponad wszelką marnością pod słońcem jest MIŁOŚĆ. Ona jest największa. To ona i tylko ona sprawia, że człowiek jest bogaty przed Bogiem.

"Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie, komu więc przypadnie to, coś przygotował? Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem (Łk 12, 20-21).

Najpiękniejszy komentarz do słów Koheleta oraz do powyższego zdania znalazłem w "Dziejach duszy" św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Warto przytoczyć go w całości:

"Przyjaciele, których miałam, byli zbyt światowi, zbyt dobrze umieli łączyć radości ziemskie ze służbą Bogu. Za mało myśleli o śmierci, a tymczasem nawiedziła już ona wiele osób z tych, które znałam młodymi, bogatymi i szczęśliwymi!!! Lubię powracać myślą do tych miejsc czarownych, w których żyli, i pytać się, gdzie oni są teraz, co im pozostało z zamków i parków, w których widywałam ich cieszących się wygodnym życiem?... I widzę, że wszystko pod Słońcem jest marnością i udręczeniem ducha, ... że jedyne dobro - to kochać Boga z całego serca swego i być tu na ziemi ubogim w duchu".

Człowiek stawia sobie w życiu wiele różnych celów. Dąży do zdobycia dobrego zawodu, do założenia rodziny, do osiągnięcia dobrobytu. Pragnie wielu dóbr, nie tylko zresztą materialnych, które - jak sądzi - należą mu się od życia. Nieraz potrafi wykazać bardzo wiele samozaparcia, by dobra te stały się jego udziałem.

W książce pt. "Rozważania o wierze" ks. Tadeusz Dajczer opowiada o pewnym naukowcu, którego spotkał w drodze do San Giovanni Rotondo. Człowiek ów wiózł do Ojca Pio dwa opasłe tomy napisanej przez siebie książki, którą nazwał swoim opus vitae, dziełem życia. Była ona dla niego na tyle ważna, że pokazał ją słynnemu Kapucynowi w czasie spowiedzi. Padre Pio wziął do ręki te dwa tomy i ze zdumieniem powiedział: "... to znaczy, że żyłeś te sześćdziesiąt lat po to, żeby te dwie książki napisać, to był cel twojego życia - prawie krzyczał - to jest opus vitae, po to żyłeś? A gdzie twoja wiara? Potem złagodniał, jakby zobaczył nieświadomość tego człowieka, i z łagodnością ojca zapytał: pewnie włożyłeś w to wiele wysiłku, nieprawda? Pewnie było wiele nocy nieprzespanych, a ze zdrowiem jak? - No tak, zawał serca. (...) Gdybyś robił to samo, ale dla Boga, to wszystko wyglądałoby inaczej".

Rozważając czytania dzisiejszej niedzieli, warto zastanowić się, co w moim życiu wyglądałoby inaczej, gdybym robił to nie dla własnych ambicji czy ze względu na to, co powiedzą ludzie, albo kierowany innymi jeszcze pobudkami, ale naprawdę dla Boga...

Również święty Paweł zachęca nas dzisiaj do zweryfikowania naszej hierarchii wartości. "Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi" - zachęca. Oto, czym mamy się w życiu kierować, by osiągnąć szczęście. Wówczas Bóg będzie błogosławił naszym poczynaniom i nawet nasza nieporadność stanie się tworzywem, z którego On wykona coś pięknego i trwałego.

W jednej z codziennych gazet wśród długich szpalt ogłoszeń dotyczących kupna i sprzedaży dostrzegłem rubrykę tak małą, że aż dziwne, że ją zauważyłem. Ale to nie wielkość, lecz jej tytuł zwrócił moją uwagę. Zatytułowana była: Odstąpię za darmo, a jej treść brzmiała mniej więcej tak: "Odstąpię gruz - nieodpłatnie". Od razu skojarzyłem to sobie z opowiadaniem o stłuczonym kolorowym wazonie, którego skorupy matka wyrzuciła na śmietnik. Dziecko bez wiedzy matki wyciągnęło ze śmietnika te skorupy i nakleiło na karton, układając z nich piękny bukiet kwiatów. Czyż Pan Bóg nie postępuje z nami podobnie jak to dziecko? Czasem człowiek jest tak "spękany", tak potłuczony, że traci już całkowicie nadzieję, że da się coś posklejać. A Bóg czeka i zawsze gotów jest, by swoim spoiwem miłości odbudować coś jeszcze piękniejszego. Czyż kamień odrzucony przez budujących nie stał się głowicą węgła?

Uznać, że wszystko, co nie jest miłością w moim życiu - to marność... Uwierzyć, że to miłość jest moim prawdziwym bogactwem... Doświadczyć, że Bóg potrafi swoją miłością uleczyć każdą moją ranę... Spraw, Panie, by moje serce przylgnęło tylko do Ciebie - mojego jedynego dobra!

opr.

Copyright © by Gość Niedzielny (31/2001)

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama