Jezus - drugi Mojżesz

Homilia na 4 Niedzielę zwykłą roku B

Pierwsze czytanie Pwt 18,15-20

Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał. Właśnie o to prosiłeś Pana, Boga swego, na Horebie, w dniu zgromadzenia: «Niech więcej nie słucham głosu Pana, Boga mojego, i niech już nie widzę tego wielkiego ognia, abym nie umarł». I odrzekł mi Pan: «Dobrze powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę. Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych — taki prorok musi ponieść śmierć».

Mojżesz zapewnił Żydów: „Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie”. Tradycja żydowska widziała w tych słowach zapowiedź Mesjasza. Ponieważ Mesjaszem był Jezus Chrystus, dlatego słowa te odnoszą się do Niego.

Po Mojżeszu, autorze pierwszych ksiąg Starego Testamentu, również inni autorzy przepowiadali przyjście na ziemię Mesjasza, którym — jak wiemy — był Chrystus. Miał rację Błażej Pascal († 1662), przypisując wielkie znaczenie do proroctw mesjańskich Starego Testamentu: „Gdyby jeden człowiek napisał księgę przepowiedni Chrystusa co do czasu i sposobu i gdyby Chrystus przyszedł zgodnie z tymi proroctwami, byłaby to siła nieskończona.

Ale tu jest o wiele więcej. To cały szereg ludzi, którzy przez cztery tysiące lat, stale i niezmiennie, zjawiają się jeden po drugim, aby przepowiedzieć to samo wydarzenie. To cały lud zwiastuje je i trwa od czterech tysięcy lat, aby gromadą dać świadectwo zapewnień w tej mierze, których nie można w nich wytępić żadną groźbą i prześladowaniem: to bez porównania donioślejsze” ( n. 528).

B. Pascal, Myśli, Warszawa, wyd. III, s. 281.

Drugie czytanie 1 Kor 7, 32-35

Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.

Św. Paweł w Liście do Koryntian (7, 32-35) uzasadnia wzniosłość stanu dziewiczego możliwością całkowitego oddania się na służbę Bożą.

W naszych czasach, które są czasami lekceważenia wszelkich więzów moralnych, zwłaszcza w materii VI przykazania, warto przypomnieć postać św. Marii Goretti († 1901), która oddała swe młode życie w obronie swego dziewiczego stanu. Miała zaledwie 13 lat, ale była tak dzielną i zdecydowaną w strzeżeniu czystości swego serca, że zasłużyła na wyniesienie na ołtarze.

Historia jej życia i męczeństwa wyglądała następująco. Młody Aleksander Serenelli pracował w gospodarstwie Gorettich. Uzbrojony w motykę lub sztychówkę pomagał matce Marii, która była wdową, przy cięższych pracach w polu. Ale z czasem zaczął narzucać się Marii, ulegając ślepo swemu temperamentowi. Nie chcąc o niczym słyszeć, Maria odwraca się od niego, lecz on nie daje jej spokoju. Maria stroni od niego. Pewnego poranka jednak młody mężczyzna zastaje ją samą w domu i rozwija przed nią całą sieć uwodzicielskich sztuczek. Maria nie daje się wciągnąć. On ucieka się do gróźb. „Raczej umrzeć, niż popełnić grzech” — odpowiada Maria. Upokorzony w swoim szaleństwie Aleksander wydobywa nóż i zadaje jej tyle ciosów, że pada u jego stóp, pokryta krwią i na wpół martwa. Nędznik ucieka i jakiś czas pozostaje w ukryciu. W 24 godziny później Maria Goretti umiera. Całe Włochy powtarzają jej imię i mówią: „W Nettuno umarła święta”. Było to w roku 1901. W czerwcu 1950 roku papież Pius XII ogłosił ją świętą, ukazując w niej przykład dla współczesnej młodzieży.

Ewangelia Mk 1,21-28

W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

Św. Marek opisuje nam działalność Chrystusa na terenie Galilei. Polegała ona przede wszystkim na głoszeniu Ewangelii, ale łączył ją Chrystus z uzdrawianiem chorych i wypędzaniem złego ducha z opętanych. Jego nauczaniu towarzyszyły liczne cuda — i chyba na tym polegała Jego oryginalność w tej dziedzinie.

Jeden z autorów żydowskich, Józef Klausner, w książce wydanej w Jerozolimie w 1922 roku, napisanej po hebrajsku, a poświęconej Chrystusowi, twierdzi, że: Jezus nie był zwykłym nauczycielem wśród nauczycieli swojego czasu. Jego oryginalność jest niezrównana, a jako moraliście, jako duchownemu, nikt Mu w Izraelu nie dorówna. Nauczanie moralne Jezusowej Ewangelii jest „jednym z klejnotów najwspanialszych literatury Izraela wszystkich czasów”.


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama