Nakarmić duszę

Druga niedziela Wielkiego Postu (rok B)

Nakarmić duszę

ks. prof. Andrzej Zwoliński

PRZY STOLE SŁOWA

Homilie na rok B

ISBN: 83-7318-578-X

wyd.: WAM 2005



Druga niedziela Wielkiego Postu

NAKARMIĆ DUSZĘ

Mk 9, 2 — 10

Wśród powiedzeń hinduskich można spotkać i takie pouczenie: „Kiedy w życiu stracisz wszystko, a w twojej torbie pozostaną tylko dwa kawałki chleba, sprzedaj jeden i kup kwiat, abyś mógł nim nakarmić duszę”. Przypomina ono, że człowiek ma zająć się nie tylko sprawami ciała i jego potrzebami, bo sprawy duchowe są równie ważne, jeśli nawet nie ważniejsze.

Doświadczenie trzech umiłowanych Apostołów Jezusa: Piotra, Jana i Jakuba, zwane „Przemienieniem na Górze Tabor”, było specyficznym i fascynującym karmieniem duszy. W sześć dni po wyznaniu Piotra, że wierzy iż Jezus jest Mesjaszem, doświadczyli niezwykłego spotkania: obok Jezusa w chwale, jakby Jego straż przyboczna, stanęli bohaterowie Starego Przymierza — prorok Eliasz i prawodawca Mojżesz. A z obłoku, symbolu obecności Bożej, rozległ się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie” (Mk 9, 7). Zdumieni doświadczeniem, zastygli w uniesieniu i zachwycie, wyszeptali słowa o trzech namiotach, jakby chcąc w ten sposób przedłużyć wspaniałość zjawiska. I choć ono wnet przeminęło, nie zatarło się w pamięci Apostoła Piotra, który po wielu latach napisze w swym Liście: „I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej” (2P 1, 18). Doświadczenie to było ważną obietnicą radości bycia z Panem, jeżeli mieli o nim milczeć, zgodnie ze słowami Jezusa: „zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych”
(Mk 9, 9). Niewątpliwie niejeden raz wracali myślą do tego przeżycia, szczególnie w chwilach smutku i trudu, by utwierdzić się w swym przywiązaniu do Pana.

Życie ludzkie jest nieustanną wędrówką w nieznane, która często łączy się z przeżywaniem ciężkich chwil. By w czasie jej trwania nie poddać się zwątpieniu, należy myślą i sercem powracać do „pokarmu duszy”, piękna i dobra porozsypywanego w naszym życiu, do chwil uniesienia i radości, których doświadczyliśmy. To dlatego Bóg na Górze Tabor objawił niezwykłe horyzonty życia wiecznego przed oczami śmiertelników, by były dla nich wyraźnym światłem, konkretnym znakiem, który stanie się źródłem ich wewnętrznej siły. My tę siłę znajdujemy w każdym eucharystycznym spotkaniu z Chrystusem Uwielbionym.

Człowiek jest tak niekiedy zaabsorbowany sprawami dnia codziennego, że z trudem zdobywa się na spojrzenie na całość swojego życia. Chętnie uczymy się wielu rzeczy, najmniej zaś przejmujemy się tym, jak w ogóle należy żyć. Taką beztroskę piętnował rzymski filozof i moralista, wychowawca Nerona, Lucius Annaeus Seneka (zm. 65 r.), pisząc w swym dziele „O krótkości życia”: „Nic nie jest bardziej obce dla człowieka zajętego niż życie. Żadnej innej umiejętności nie uczymy się z większym trudem. Przez całe życie należy się uczyć żyć i — co może jeszcze bardziej cię dziwi — przez całe życie należy uczyć się umierać”. Zaś w „Listach moralnych do Lucyliusza” napisał: „Niektórzy dopiero wtedy zaczynają żyć, kiedy trzeba już kończyć. Jeżeli to uważasz za dziwne, to dodam coś, co jeszcze bardziej ciebie zadziwi: niektórzy przestali żyć, zanim jeszcze zaczęli”.

„Przemienienie” staje się pokarmem dla duszy tylko wówczas, gdy jest otwarciem się bez zastrzeżeń na działanie słowa i łaski Chrystusa. Wówczas rozpoczyna ono drogę do nieba, pomaga stawić czoło przeciwnościom i pozwala spełnić wezwanie Ojca: „Jego słuchajcie!”

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama