Bóg jest zbawieniem

Homilia na 23 Niedzielę zwykłą roku B

Pierwsze czytanie Iz 35,4-7a

Powiedzcie małodusznym:
«Odwagi! Nie bójcie się!
Oto wasz Bóg, oto — pomsta;
przychodzi Boża odpłata;
On sam przychodzi, by zbawić was».
Wtedy przejrzą oczy niewidomych
i uszy głuchych się otworzą.
Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń
i język niemych wesoło krzyknie.
Bo trysną zdroje wód na pustyni
i strumienie na stepie;
spieczona ziemia zmieni się w pojezierze,
spragniony kraj w krynice wód.

Narodowi żydowskiemu przygniecionemu różnymi nieszczęściami prorok Izajasz dodawał ducha: „Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg,... przychodzi Boża odpłata: On sam przychodzi, aby was zbawić”.

Wszystkim nam jest potrzebne zaufanie do Boga, by nie upaść na duchu, zwłaszcza na myśl o śmierci, by ją przyjąć z poddaniem się woli Bożej. Przykładem zdania się na Boga w obliczu śmierci może być Juliusz Słowacki, nasz największy poeta obok Adama Mickiewicza. Zmarł 3 kwietnia 1849 roku w Paryżu. Przy jego śmierci był jego przyjaciel, późniejszy arcybiskup warszawski, Zygmunt Szczęsny Feliński, który nam przekazał ostatnie słowa wielkiego poety. Mówił on m.in.:

„Wiara w nieśmiertelność ducha i sprawiedliwość Bożą jest nowym darem Stwórcy nam udzielonym. Ta wiara tylko pozwala spokojnie śmierć przyjąć. Dotąd przeczuwano, że Bóg jest sprawiedliwy, ale nie pojmując Jego sprawiedliwości, przypuszczano istnienia mnóstwa sztucznych kółek, za pomocą których Bóg wynagrodzi kiedyś niesprawiedliwość i cierpienie tego żywota. Ale dziś ja ufam w sprawiedliwość Bożą, bo ją pojmuję; tak ufam, że gdybym mógł powierzyć ducha mego w ręce matki, aby ona wynagrodziła go stosownie do zasługi, nie oddałbym go z taką ufnością, z jaką dziś oddaję w ręce mego Stwórcy.

Wszak prawda — gdziekolwiek ostatnia godzina cię zastanie, czy na wysokim urzędzie, czy w skromnym wiejskim domku, czy we własnym dworze — przyjmiesz wolę Bożą spokojnie i z godnością, jak nieśmiertelnemu duchowi przystoi”.

Zob. R. Żylińska RM, Ks. Zygmunt Szczęsny Feliński, arcybiskup metropolita warszawski, Rzym 1965, s. 69.

Drugie czytanie Jk 2,1-5

Bracia moi, niech wiara wasza w Pana naszego Jezusa Chrystusa uwielbionego nie ma względu na osoby. Bo gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek przystrojony w złote pierścienie i bogatą szatę i przybył także człowiek ubogi w zabrudzonej szacie, a wy spojrzycie na bogato odzianego i powiecie: «Usiądź na zaszczytnym miejscu!», do ubogiego zaś powiecie: «Stań sobie tam albo usiądź u podnóżka mojego!», to czy nie czynicie różnic między sobą i nie stajecie się sędziami przewrotnymi?

Posłuchajcie, bracia moi umiłowani! Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują?

Św. Jakub w swym liście pisze o obowiązku wspierania ubogich. Są bowiem naszymi braćmi w Chrystusie: ponadto często człowiek ubogi potrzebuje pomocy materialnej, by mógł rozwinąć swoje zdolności intelektualne czy artystyczne i by dzięki temu mógł służyć szerszej społeczności czy narodowi. Pomagając ludziom zdolnym a ubogim, mimo woli służymy narodowi czy Kościołowi. Tak było w przypadku majora Henryka Sucharskiego (1898—1946), legendarnego obrońcy Westerplatte, we wrześniu 1939 roku. Przyszedł na świat w Gręboszowie, k. Dąbrowy Tarnowskiej, w ubogiej rodzinie chłopskiej. Na szczęście zaopiekował się nim miejscowy proboszcz ks. Halak. Uczęszczając do gimnazjum w Tarnowie, mieszkał w Bursie św. Kazimierza i korzystał ze zwolnienia od opłat z uwagi na ubóstwo rodziny. Celem zwolnienia od opłat musiał każdego roku przedstawić tzw. „świadectwo ubóstwa” wystawiane przez miejscowego wójta. Zachowało się takie świadectwo z roku 1911: „Stanisław Sucharski, ojciec Henryka, ucznia III klasy Gimnazjum, posiada jeden mórg gruntu i dom mieszkalny, z czego ma do utrzymania rodzinę złożoną z 8 członków. Dochody z tej realności nie wystarczają na utrzymanie tejże rodziny, lecz przy pracy rąk zaledwie licho jest w stanie własnym kosztem utrzymać swego syna w Gimnazjum w Tarnowie.

Świadectwo niniejsze wydaje się proszącemu na jego żądanie w celu starania się o przyjęcie syna do Bursy Kazimierza w Tarnowie”.

A. Drzycimski, Major Henryk Sucharski, Wrocław 1990, s. 40

Ewangelia Mk 7,31-37

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. [Jezus] przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: «Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę».

Swoją relację o uzdrowieniu głuchoniemego św. Marek kończy przytoczeniem słów zachwytu, z jakim ludzie patrzyli na Chrystusa, mówiąc: „Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę”.

Miłosierdzie Chrystusa, budzące w nas zachwyt, kazało wielu duszom poświęcić się działalności charytatywnej, trosce o biednych, chorych, kalekich. Do nich należał np. św. Wincenty a Paulo, nasz św. Albert Chmielowski, do nich należy też zaliczyć siostrę Lucjana Rydla, Annę, zmarłą w Krakowie w 1969 roku. W dziedzinie pielęgniarstwa krakowskiego ma olbrzymie zasługi. Zaczęło się wszystko w 1905 roku, kiedy na ulicy w Krakowie spotkała kalekę bez nóg. W trakcie starań o pomoc dla niego, weszła w kontakt z Siostrami Miłosierdzia przy ul. Warszawskiej i podobnie jak one, ale bez wstępowania do zakonu, postanowiła poświęcić się chorym i kalekim. Ukończyła szkołę gospodarstwa domowego w Kuźnicach, w Zakopanem. Gdy w Krakowie w 1911 roku powstała pierwsza w Polsce szkoła dla pielęgniarek zawodowych, Anna Rydel została w niej instruktorką. W czasie I wojny światowej prowadziła w Krakowie szpital wojskowy, organizowała na dworcach kolejowych punkty opatrunkowe. W okresie międzywojennym odwiedziła ośrodki pielęgniarskie w Anglii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Dzięki jej staraniom polskie pielęgniarki odbywały praktykę w ośrodkach zagranicznych, a krakowska szkoła pielęgniarska (przy ul. Kopernika) osiągnęła poziom światowy. W 1939 roku szkoła została zamknięta. Po wycofaniu się Niemców znów obejmuje kierownictwo szkoły i pracuje w niej do 1949 roku. W 1949 roku otrzymała angielskie odznaczenie, Medal Florence Naghtingale, przypominający postać założycielki (w 1864 roku) Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.

Na liście działaczy charytatywnych w naszym kraju Annie Rydel przysługuje jedno z pierwszych miejsc.


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama