Bóg namaścił Go Duchem Świętym

Homilia na 1 Niedzielę zwykłą roku B

Czytanie pierwsze Iz 42,1-4.6-7

Oto mój Sługa, którego podtrzymuję.
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;
On przyniesie narodom Prawo.
Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze.
Nie złamie trzciny nadłamanej,
nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On niezachwianie przyniesie Prawo.
Nie zniechęci się ani nie załamie,
aż utrwali Prawo na ziemi,
a Jego pouczenia wyczekują wyspy.
«Ja, Pan, powołałem Cię słusznie,
ująłem Cię za rękę i ukształtowałem,
ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi,
światłością dla narodów,
abyś otworzył oczy niewidomym,
ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców,
z więzienia tych, co mieszkają w ciemności.

Izajasz ukazuje Chrystusa jako Sługę, w którym Bóg ma upodobanie. Chrystus jako Syn Boży jest równy Bogu Ojcu, jako człowiek — był Jego Sługą, pełniącym Jego wolę. To podporządkowanie się Chrystusa woli Bożej widoczne jest w całym Jego życiu ziemskim, od Betlejem poprzez Nazaret, aż po Kalwarię. W tym pełnieniu woli Bożej towarzyszyła Mu Jego Matka, dzieląc z Nim radości i smutki codziennego życia. Taki moment bardzo ludzki przeżyła Maryja, kiedy Chrystus opuszczał Nazaret celem podjęcia działalności nauczycielskiej. Roman Brandstaetter tak go sobie wyobraża:

(...) „Podczas gdy Jezus, zwrócony twarzą ku Jerozolimie, odmawiał poranną modlitwę, Matka przygotowała Mu na drogę placek, suszone ryby, oliwki i kilka owoców granatu. Syn włożył żywność, chustę modlitewną i tefilin do sakwy, przerzucił ją przez ramię, podciągnął wyżej kostek całodzianą tunikę i silniej ścisnął ją pasem. Położył dłoń na sercu i głęboko pokłonił się Matce. Mijając próg, ucałował mezuzę, przybitą do drzwi lepianki, i powolnym krokiem począł schodzić ze wzgórza, pochyliwszy głowę ku prawemu ramieniu, co zwykł czynić wówczas, gdy przygniatał Go nadmiar uczuć i myśli.

— Niech Cię prowadzi Bóg Abrahama, Jicchaka i Jaakowa — zawołała Miriam. Jej brwi podniosły się ku górze, czoło lekko się zmarszczyło, a oczy rozszerzyły i tylko Jej drgający podbródek świadczył, że z trudem powstrzymuje łkanie. Gdy Jezus się obejrzał, na twarzy Matki ukazał się grymas wymuszonego uśmiechu. Ale pocieszyła się, że Jezus nie dostrzegł smutku w Jej oczach.

I wracając do pustego domu, pomyślała:

— Tak być powinno...”

R. Brandstaetter, Jezus z Nazaretu, Warszawa 1975, t. I, s. 228—229.

Drugie czytanie Dz 10,34-38

Wtedy Piotr przemówił w dłuższym wywodzie: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.

Św. Piotr, podsumowując życie Chrystusa, powiedział, że „przeszedł dobrze czyniąc”. Niewiele znamy ludzi, postawionych na świeczniku, o których moglibyśmy szczerze powiedzieć, że przeszli przez życie, dobrze czyniąc. Ale nie ulega wątpliwości, że określenie to możemy odnieść do naszej świętej królowej Jadwigi († 1399). Jest ona nadal mało znana. W literaturze świeckiej jest zwykle przedstawiana jako niedoszła małżonka Wilhelma Habsburga i jako faktyczna małżonka Władysława Jagiełły. A przecież była wybitnym monarchą i należy się jej wdzięczna pamięć ze strony narodu. Pozostały po niej dzieła, które nadal świadczą o jej wielkoduszności i pobożności.

W roku 1393 bogato wyposażyła kościół i klasztor oo. Paulinów na Jasnej Górze w Częstochowie. W Krakowie, na Piasku, ufundowała kościół pod wezwaniem Nawiedzenia Maryi Panny i osadziła przy nim karmelitów trzewiczkowych. Również w Krakowie hojnie wyposażyła kościół Mariacki. Dała pieniądze na zbudowanie dwóch ołtarzy w katedrze wawelskiej.

Szczególną troską otoczyła Akademię Krakowską, istniejącą od czasów Kazimierza Wielkiego. 11 maja 1397 roku otrzymała zgodę z Rzymu na otwarcie Wydziału Teologicznego, co pozwalało przekształcić akademię w uniwersytet, który z czasem otrzymał nazwę Uniwersytetu Jagiellońskiego. Śmierć, w roku 1399, nie pozwoliła jej na osobiste ukończenie rozpoczętego dzieła. Zostało jednak doprowadzone do skutku dzięki bogatym darowiznom, które w testamencie zapisała Uniwersytetowi. Wśród nich było 10 kg złota i osobiste klejnoty.

Nie sposób wymienić wszystkich przejawów hojności błogosławionej królowej na cele społeczne.

Edward Rudzki, Polskie królowe, Warszawa 1990, t. I, s. 77—78.

Ewangelia Mk 1,6b-11

Jan Chrzciciel tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».

Jan Chrzciciel miał tę łaskę, że bezpośrednio zetknął się z Chrystusem i słyszał głos z nieba potwierdzający Jego boskie synostwo. Dla nas pozostało Pismo Święte, zwłaszcza Ewangelie, które nam umożliwiają spotkanie z Chrystusem. Ks. Jan Zieja wciąga nas w taką rozmowę z Chrystusem:

„Tak mało Cię znamy, że bliższe prawdy byłoby przyznać się, że Cię nie znamy...

Nie znamy dobrze tej małej książeczki, Ewangelii, w której spisano niektóre szczegóły Twojego życia i Twej nauki. W domach naszych rzadko ją znaleźć można wśród dziesiątków, setek i tysięcy innych książek i broszur. A jeżeli — to nie czytana.

Wielu z nas zna na pamięć całe rozdziały „Pana Tadeusza”, „Ogniem i mieczem”, a Ewangelii Twojej nie przeczytali nigdy całej. A jeżeli przeczytali — nie przemyśleli do głębi, nie wracają myślą i sercem do tego, co przeczytali. A jeżeli wracają — to jak do jakiejś zamierzchłej przeszłości, która przeminęła i może być tylko wspominana. A przecież — Tyś „stanął pośród nas” i zostałeś z nami na zawsze. Ty jesteś wśród nas. Nie dość zatem poznać Ciebie historycznego, obecnego wśród nas...”

Ks. Jan Zieja, Przyjdź, Panie! Ewangelia i życie, Poznań 1972, s. 96—97


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama