Wystawieni na próbę

Homilia na 17 niedzielę zwykłą roku B

W Ewangeliach wielokrotnie czytamy o tym, że ludzie szukali Jezusa, że nie dawali Mu spokoju, chcieli Go zatrzymać. Różne były ich motywy. Najczęściej działo się tak po cudownych uzdrowieniach albo po rozmnożeniu chleba. Wtedy nawet chcieli Go obwołać królem. To jest zrozumiałe: przecież i w naszych modlitwach prośby o zdrowie i pomyślność zajmują wiele miejsca. Jednak czasem było inaczej. Oto Jezus i uczniowie byli zmęczeni, chcieli odpocząć, ale gdy ich łódź dobiła do brzegu w miejscu, które miało być ustronne, zobaczyli wielki tłum. Tym razem ludzie nie oczekiwali na cudowne uzdrowienia, ani nie spodziewali się kolejnego rozmnożenia chleba. Oni szukali Jezusa ze względu na Jego nauczanie. Gdy Jezus ich zobaczył, zdjęła Go wielka litość, bo byli jak owce nie mające pasterza.

Człowiek potrzebuje nie tylko zdrowia i pożywienia, mieszkania i ubrania. Tak samo jak tamci mieszkańcy Galilei, potrzebujemy Dobrej Nowiny, która byłaby dla nas przewodnikiem. Potrzebujemy Jezusa, aby był naszym Pasterzem. Bez Niego gubimy się w życiu, tracimy orientację. A więc czytamy Ewangelię, wsłuchujemy się w nauczanie Kościoła, aby tam odnaleźć słowa pasterskie. Ale czasem dzieje się z nami coś dziwnego. Oto mając w ręku Ewangelię i nauczanie Kościoła, zaczynamy czytać je jakby na opak. Nie potrafimy dostrzec i przyjąć wielu treści tam zawartych i jednocześnie wyczytujemy z Ewangelii i nauczania Kościoła treści, których tam nie ma. Znakomitym przykładem takiego opacznego rozumienia Dobrej Nowiny jest słowo „zagrożenia”.

Słowo to nie jest żadną istotną kategorią biblijną ani teologiczną. W Biblii Tysiąclecia nie pojawia się ani raz. Ale kiedy zapytać katolików w Polsce o jakiekolwiek zagadnienie, słowo to pojawia się jako pierwsze: jest podstawowym pojęciem używanym przez nas do opisu aktualnej rzeczywistości. Gdy mówimy o sytuacji rodziny: współczesna rodzina jest coraz bardziej zagrożona...; gdy mówimy o tożsamości: zagrożenia dla naszej tożsamości narodowej i religijnej są coraz większe. I tak dalej.

Kiedy około dziesięciu lat temu przygotowywałem się do spotkania w duszpasterstwie akademickim na temat ówczesnej nowości - Internetu - zastanawiałem się: ciekawe, jakie będzie pierwsze pytanie? Oczywiście pierwsze pytanie brzmiało: jakie zagrożenia niesie ze sobą rozwój Internetu? Pytanie o możliwości, nadzieje wiązane z rozwojem Internetu, o to, czy oni mogą coś sami w tej dziedzinie zrobić, wydawało się dla moich młodych rozmówców zupełnie nieistotne. Pierwsze, co im się nasuwało, to było pytanie o zagrożenia.

Bardzo często na pytanie o papieskie diagnozy współczesnej rzeczywistości pada odpowiedź: Papież wskazuje na zagrożenia. Dokumenty Drugiego Soboru Watykańskiego, tak pełne nadziei i docenienia tego, co dobre we współczesności, potrafimy odczytywać jako potępienie współczesności i demaskowanie kolejnych zagrożeń. Gaudium et spes zaczyna się od słów: „Radość i nadzieja, smutek i trwoga ludzi współczesnych, zwłaszcza ubogich i wszystkich cierpiących, są też radością i nadzieją, smutkiem i trwogą uczniów Chrystusowych...”, a my nie zauważamy pierwszych dwóch słów, które zresztą stały się tytułem konstytucji, i koncentrujemy się na drugiej części zdania: „smutek i trwoga ludzi współczesnych...”.

Czyżbyśmy my, katolicy, stali się etatowymi Kasandrami i za swą specjalność uznali demaskowanie zagrożeń? Wydaje się, że doszliśmy do wniosku: Niech inni mają swoje nadzieje i marzenia. Niech inni dostrzegają to, co piękne i dobre dookoła nas. My nie jesteśmy tacy naiwni. Naszą rolą na świecie jest nieustanne ogłaszanie zagrożeń, jakie wiążą się ze wszystkim. I do tego wydaje nam się, że właśnie w ten sposób jesteśmy najbardziej wierni Ewangelii. Co się z nami stało? A przecież tłumy szły za Jezusem nie dlatego, że wskazywał na zagrożenia, ale dlatego, że dawał nadzieję. Jezus jest Dobrym Pasterzem, który prowadzi nas nie poprzez nieustanne ostrzeganie przed zagrożeniami, ale ukazując dobroć Boga i wskazując drogę do Domu Ojca.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama