Jako sól ziemi i światłość świata

Homilia / rozważanie na 5 niedzielę zwykłą roku A

Słowo Boże ogłoszone na dzisiejszej liturgii jest bardzo klarowne. Chrystus, tym razem, nie mówi nam o Ojcu w niebie; nie mówi o sobie, ale mówi o nas. Mówi, kim jesteśmy jako Jego uczniowie. Nazywa nas solą ziemi i światłem świata i wzywa nas do spełniania dobrych uczynków. Co to znaczy być solą ziemi? Wiemy z doświadczenia, czym jest sól mineralna, przyrodnicza. Jest czymś służącym do nadawania smaku potrawom i jest środkiem konserwującym, chroniącym je przed zepsuciem. Tak jak sól nadaje smak potrawom, tak my jako uczniowie Chrystusa winniśmy nadawać „smak” życiu. Sól w potrawie się rozpuszcza, ginie dla siebie, by nadać wartość, smak, potrawie. Jako chrześcijanie winniśmy umierać dla siebie, by z „cząstki” nas innym żyło się lepiej, by ich życie nabierało wyższej jakości. Będąc solą ziemi, winniśmy także chronić dobro przed zepsuciem. Winniśmy ochraniać wartości duchowe, aby zawsze były świeże i żywotne. Co znaczy być światłem świata? Światło w przyrodzie pełni podwójną funkcję: oświeca i ogrzewa. Światło oświeca, umożliwia widzenie. Potrzebujemy światła, by widzieć, by pracować, by się poruszać, by czytać, by się uczyć. Światło zapewnia nam bezpieczeństwo przy poruszaniu, uwalnia nas od lęku przed napaścią zła, które często panoszy się w ciemnościach. Światło emanuje z siebie ciepło, jest czynnikiem ogrzewającym. Największe źródło światła, jakim jest słońce, nie tylko daje nam światło, ale także dostarcza nam ciepła, które jest warunkiem życia biologicznego.

Jeśli Chrystus mówi do nas: „Wy jesteście światłem świata”, to chce nam powiedzieć, że naszym sposobem myślenia, mówienia i czynienia, winniśmy ułatwiać innym widzenie dobra, w szczególności samego Boga i wartości przez Niego wskazanych. Jako chrześcijanie, czyniący prawdę w miłości i miłość w prawdzie, stajemy się dla drugich światłem umożliwiającym im ujrzenie i czynienie prawdy i dobra. Bł. Jan Paweł II dał jednej z encyklik tytuł: Veritatis splendor (Blask prawdy). Prawda jest światłem dającym blask. Papież w tej encyklice napisał: „Prawda oświeca rozum i kształtuje wolność człowieka, który w ten sposób prowadzony jest ku poznaniu i miłowaniu Pana” (VS, 0). Życie w prawdzie i w miłości jest jak światło w przyrodzie.

W pierwszym czytaniu było dziś powiedziane: „Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wtedy twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem” (Iz 58, 9b—10). Słowa proroka znajdują potwierdzenie w naszym życiu. Każde dobro uczynione ma przymiot światła: oświeca i ogrzewa i przeciwnie każe zło ma znamię ciemności i zimna. „Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu” (Mt 5, 15) — mówi dalej Chrystus. Nie wolno nam ukrywać naszego chrześcijaństwa. Bycie uczniem Chrystusa powinno być widoczne, aby oświecało i „ogrzewało” naszych bliźnich. „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 16) — konkluduje Jezus. Nasze dobre uczynki winny nakłaniać innych do podziwiania i pokochania Pana Boga, który ma takich wyznawców i czcicieli. Inni patrząc na nasze życie w prawdzie i miłości, powinni się przekonać, że warto wierzyć i być posłusznym takiemu Bogu, który ma takich szlachetnych wielbicieli. Czynienie miłości w prawdzie nie wzbudza zazdrości i wrogości, ale może pociągać do naśladowania  i chwalenia Ojca, „który jest w niebie”.

 


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama