Niedziela Dobrego Pasterza

Homilia na 4 niedzielę wielkanocną, rok A

Drodzy Siostry i Bracia w Chrystusie!

Dzisiaj, w niedzielę Dobrego Pasterza, już po raz czterdziesty piąty z całym Kościołem przeżywamy Światowy Dzień Modlitw o Powołania. Dzień ten w szczególny sposób przypomina nam o tym, że Bóg nie tylko obdarowuje nas istnieniem, ale także o tym, że każdemu z nas podpowiada optymalną drogę życia i że nieustannie troszczy się o nas, byśmy szli tą właśnie drogą. Syn Boży przychodzi do nas jako Dobry Pasterz. Tak dobry, że oddaje za nas życie. To właśnie Jego miłość naśladują rodzice wtedy, gdy nie tylko przekazują swym dzieciom życie, ale gdy troszczą się o ich rozwój oraz o ich szczęśliwą przyszłość.

Żyjemy w cywilizacji, w której dominuje antychrześcijańska kultura. W tej kulturze, która boi się Chrystusa i Jego obecności, tolerancja i demokracja bywa coraz częściej stawiana w miejsce prawdy i miłości, a czasem nawet w miejsce Boga. Dominująca kultura zachęca nas do czynienia tego, co łatwiejsze zamiast pomagać nam w czynieniu tego, co wartościowsze. Jest to więc kultura antypowołaniowa. Massmedia, a nawet niektórzy pedagodzy zachęcają dzieci i młodzież do tego, by przypatrywali się raczej ciału, popędom i emocjom a nie własnemu powołaniu. Jakże aktualne są słowa z dzisiejszego pierwszego czytania, które mówi o potrzebie nawrócenia i czujności, by trwać w łasce chrztu świętego. Św. Łukasz wzywa nas stanowczo: Ratujcie się z tego przewrotnego pokolenia (Dz 2, 40). W drugim czytaniu św. Piotr dodaje otuchy tym, którzy się nawracają: Błądziliœcie bowiem jak owce, ale teraz nawróciliœcie się do Pasterza i Stróża dusz waszych (1 Pt 2, 25).

W obliczu antypowołaniowej cywilizacji zadaniem chrześcijańskich małżonków i rodziców jest najpierw radosna wierność własnemu powołaniu, czyli troska o wzajemną miłość. Zadaniem drugim jest odnoszenie się do swoich dzieci z miłością czułą i mądrą. Najważniejszym przejawem takiej miłości rodziców jest troska o szlachetne wychowanie dzieci. Istotą wychowania jest fascynowanie synów i córek życiem w miłości, czystości, wierności i radości. Być odpowiedzialnym rodzicem to nie tylko dojrzale kochać własne dzieci, ale to także pomagać im w tym, by również one uczyły się kochać w dojrzały sposób. Mądre wychowanie to wprowadzanie dzieci i młodzieży w dojrzałe więzi, chronione dojrzałą hierarchią wartości, opartą na dobru, prawdzie i pięknie. Warunkiem takiego wychowania jest przyprowadzanie dzieci i młodzieży do Boga, który jest najlepszym wychowawcą człowieka.

Światowy Dzień Modlitw o Powołania przypomina nam o tym, że każdy z nas jest powołany do świętości. Dojrzała świętość nie ma nic wspólnego z dewocją, z naiwnością czy z cierpiętnictwem. Świętość to najpiękniejsza normalność. To uczenie się od Boga błogosławionego sposobu życia w tej twardej rzeczywistości, jaką jest ziemia po grzechu pierworodnym. Chrystus - dobry Pasterz - uczy nas tej świętej miłości, która jest nie tylko szczytem dobroci, ale też szczytem mądrości. Mądrość miłości przejawia się w zdolności doboru słów i czynów, które dostosowane są do zachowania kochanej przez nas osoby. Jezus odnosił się do wszystkich ludzi z tą samą, nieodwołalną miłością, ale wyrażał tę miłość w niepowtarzalny sposób, w zależności od tego, jak postępowali ci, których spotykał. Właśnie dlatego ludzi szlachetnych Jezus umacniał, błądzących twardo upominał, a faryzeuszów i cyników stanowczo demaskował po ty, by nie mogli już więcej krzywdzić swoich ofiar i by zastanowili się nad swoim postępowaniem.

Koniecznym warunkiem wychowywania, czyli pomagania dzieciom i młodzieży w dorastaniu do świętości, jest codzienne przebywanie razem z nimi. Nie jest możliwe wychowanie „zaoczne”! Formowanie postaw dokonuje się zawsze za pomocą spotkania twarzą w twarz. Wychowywać to mieć czas dla dzieci i młodzieży. To całymi dniami, miesiącami i latami rozmawiać z nimi o sztuce życia. To odpowiadać na ich pytania. To proponować dzieciom i młodzieży wyłącznie optymalną, czyli ewangeliczną drogę życia. Drogi gorsze, drogi niegodne człowieka, młodzi potrafią zaproponować sobie sami, bez pomocy dorosłych lub z pomocą demoralizatorów.

Niektórzy rodzice obawiają się tego, że szlachetnie wychowując swoje dzieci, „skazują” je na to, że mogą one stać się w przyszłości ofiarą ludzi niewychowanych i nieszlachetnych. Tego typu obawy wynikają z niezrozumienia istoty wychowania według zasad Ewangelii. Otóż mądre wychowanie sprawia, że młody człowiek nie tylko nikogo nie skrzywdzi, ale też nie pozwoli się skrzywdzić. Tę właśnie mądrość wychowania ukazuje Jezus wtedy, gdy podaje najkrótszy opis tego, czym powinni wyróżniać się Jego uczniowie: „Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie” (Mt 10, 16).

Zadaniem rodziców jest zatem uczenie dzieci i młodzieży miłości mądrej. Nie jest natomiast ich zadaniem podpowiadanie synom i córkom ich specyficznej drogi życia, gdyż powołanie każdego z nas ukryte jest w Bogu. Mądrzy rodzice pomagają swym dzieciom w dorastaniu do każdego powołania, jakie Bóg podpowie ich synom czy córkom. Zdecydowaną większość ludzi Bóg powołuje do założenia świętej, szczęśliwej rodziny. Jednak również ci, którym Bóg proponuje powołanie szczególne — do kapłaństwa czy życia konsekrowanego - potrzebują podobnej dojrzałości, jaka konieczna jest w małżeństwie i rodzinie. Powołanie małżeńskie i rodzicielskie to realizacja najbardziej niezwykłej — bo wiernej, wyłącznej, czystej i płodnej - miłości kobiety i mężczyzny. Z kolei powołanie kapłańskie czy zakonne nie jest ani mniejsze, ani większe niż powołanie do małżeństwa i rodziny. Jest to inne powołanie. Księża i siostry zakonne rezygnują z założenia własnych radosnych i świętych rodzin po to, by innym ludziom pomagać w założeniu takich właśnie rodzin.

Być księdzem to być powołanym do duchowego ojcostwa. To być dla spotykanych ludzi mamą i tatą jednocześnie na wzór Boga, który nie jest ani mężczyzną, ani kobietą lecz pełną miłością. Być księdzem według serca Bożego to kochać spotykanych ludzi tak, jak bliskich krewnych i być specjalistą od miłości. To rozumieć całego człowieka. To troszczyć się o powierzonych sobie ludzi tu i teraz, a nie tylko o ich los w wieczności. To ratować życie doczesne i wieczne ludziom bezradnym, błądzącym czy skrzywdzonym. To także umacniać ludzi mocnych, by żyli jeszcze szlachetniej i radośniej niż dotąd. Z kolei istotą powołania osób zakonnych nie jest to, co robią (modlitwa i medytacja, katechizowanie, granie na organach, pomoc w parafii, itp.) lecz to, kim są. Zakonnik, siostra zakonna, osoba konsekrowana w instytutach świeckich to ktoś, kto przeżywa szczególnie mocną więź z Chrystusem. To ktoś, kto nie rezygnuje z miłości do człowieka, lecz przeciwnie — to ktoś, kto tym bardziej kocha ludzi, im bardziej doświadcza miłości od Boga. To ktoś, kto dla ludzi świeckich jest przypomnieniem i znakiem powołania do wiecznej miłości.

To nie przypadek, że w krajach, w których coraz mniej dziewcząt ma odwagę wstąpić do zgromadzeń zakonnych, coraz mniej ich koleżanek ma odwagę zdecydować się na małżeństwo i na założenie rodziny. Nie ma kryzysu powołania, ale może być kryzys powołanego człowieka. Właśnie dlatego rolą rodziców jest przypominanie dzieciom o tym, że wykształcenie, praca zawodowa, zdobycie ustabilizowanej pozycji finansowej i społecznej nikomu nie wystarczy do szczęścia! To wszystko jest wtórne w odniesieniu do powołania. Człowiek jest bowiem powołany do czegoś znacznie większego niż tylko do zdobycia pozycji społecznej czy do pracy w jakimś zawodzie.

Żaden rodzic nie jest w stanie w szlachetny sposób wychowywać dzieci, jeśli będzie opierał się wyłącznie na własnej mądrości i sile. Zarówno rodzicom jak i dzieciom potrzebna jest codzienna modlitwa osobista i wspólna, cotygodniowa Eucharystia, pogłębione życie sakramentalne, szlachetne formowanie sumienia w oparciu o Dekalog, włączanie się w ruchy formacyjne. Każdemu z nas potrzebna jest serdeczna przyjaźń z Jezusem — Dobrym Pasterzem. On sam upewnia nas o tym, że jest dla nas bramą zbawienia i że przyszedł po to, byśmy mieli życie w obfitości (por. J 10, 7.10). A życie w obfitości ma jedynie ten, kto bardzo kocha. W psalmie responsorialnym wyrażaliśmy naszą radosną pewność, że niczego nam nie zabraknie, jeśli naszym Pasterzem będzie Jezus! Kto żyje w obecności Dobrego Pasterza, temu nie zabraknie także tego najcenniejszego skarbu, jakim jest świętość. Ta świętość, dzięki której możemy w szlachetny sposób wypełnić nasze powołanie, które podpowiada nam Ten, który nas rozumie i kocha.

W orędziu na tegoroczny Tydzień Modlitw o Powołania Ojciec Święty — Benedykt XVI przypomina nam o tym, że jesteśmy powołani nie tylko do świętości, ale też do bycia misjonarzami, czyli świadkami Chrystusa wobec tych, którzy Nie poznali Go jeszcze osobiście. Benedykt XVI stwierdza, że „aby Kościół mógł kontynuować misję powierzoną mu przez Chrystusa i aby nie zabrakło ewangelizatorów, których świat potrzebuje, jest rzeczą konieczną, by we wspólnotach chrześcijańskich nie zabrakło stałego wychowania do wiary, zarówno dzieci jak i ludzi dorosłych. Podobnie jak u swych początków, Kościół zebrany wokół Maryi Dziewicy, Królowej Apostołów, uczy się od Niej wypraszać u Pana nowych apostołów, którzy będą umieli przeżywać w sobie tę wiarę i tę miłość, jaka jest konieczna w pracy misyjnej.” Przez pośrednictwo Matki Dobrego Pasterza módlmy się o to, byśmy wobec naszych bliskich i wobec każdego spotkanego człowieka byli wiernymi i odważnymi misjonarzami Bożej prawdy o człowieku i Bożej miłości do człowieka. Wtedy nawet pośród antychrześcijańskiej cywilizacji śmierci nie zabraknie nam w Kościele świętych małżonków i rodziców, ani świętych kapłanów i osób konsekrowanych. Amen.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama