Nasze życie zależy od Mateusza 25,40

Homilia na 3. niedzielę zwykłą roku A

Mateusz 4,12-23

Gdy [Jezus] posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:

Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego.

Droga morska, Zajordanie,

Galilea pogan!

Lud, który siedział w ciemności,

ujrzał światło wielkie,

i mieszkańcom cienistej krainy śmierci

światło wzeszło.

Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: «Nawracajcie się, albowiem bliskie jest Królestwo niebieskie».

Gdy [Jezus] przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi». Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.

A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci: Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.

I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o Królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu.

Mateusz lubi tworzyć całości. Zanim wprowadzi nas w wielkie Kazanie na Górze, streszcza misyjną pracę Jezusa, w kolejnych ruchach otwierając przed naszym wzrokiem coraz szersze horyzonty. (Będziemy tu rozważać tekst łącznie z wersetem 23, gdyż szkoda by było rozbijać tak doskonałą strukturę).

Ruch pierwszy: Jezus wycofuje się do Galilei, ale porzuca Nazaret, zamieszkuje w Kafarnaum, które staje się bazą Jego działalności i stąd zaczyna nauczać.

Ruch drugi: Jezus przychodzi na brzeg jeziora i mówi do czterech mężczyzn: "Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili wszystko i poszli za Nim". Narodziny Kościoła, który powinien mieć charakter przede wszystkim misyjny.

Ruch trzeci: Jezus przemierza "całą" Galileę. Jest to słowo kluczowe. "Wieść o Jezusie rozeszła się po całej Syrii; przynoszono do Niego wszystkich cierpiących; szły za Nim liczne tłumy". Spojrzenie sięga coraz dalej i oto nabierają znaczenia słowa Izajasza: "Galilea pogan!"

Galilea była miejscem, gdzie krzyżowały się drogi i spotykali ludzie, gdzie poganie żyli wśród Żydów. Wskazując na Galileę jako miejsce, które Jezus wybrał, aby stąd rozpocząć misję, Mateusz chce od razu podkreślić, że zbawienie mesjańskie, przeznaczone początkowo tylko dla narodu żydowskiego, obejmie wszystkich ludzi:

"Mieszkańcom cienistej krainy śmierci

światło wzeszło".

Zanim wsłuchamy się w poszczególne słowa Jezusa, zanim zaczniemy patrzeć na Jego czyny, musimy osiągnąć konieczny zasięg, ażeby w naszych rozważaniach nigdy nie wprowadzać żadnych ograniczeń w tym, co dotyczy zbawienia. Przeczytałem gdzieś kiedyś takie słowa: "Chrystus jest tam, gdzie nic nie jest zamknięte, gdzie nikt nie jest wyłączony". Poczułem wtedy radość, którą jednak szybko przytłoczyła gorzka świadomość: ile w historii wzniesiono murów, ilu ludzi wyłączono – właśnie w imię Chrystusa.

Młodym ludziom trudno jest zrozumieć istniejące wśród chrześcijan podziały i rozmaite formy odrzucenia. Przynajmniej w tym punkcie mogą nas oni wiele nauczyć, mając o wiele większą wrażliwość ewangeliczną. Ileż to razy słyszałem z ust dorosłych chrześcijan słowa pogardy wobec jakiejś kategorii osób: "Tamci ludzie!". Jak gdyby istnieli ulubieńcy Boga – chrześcijanie, szczególnie katolicy, a zwłaszcza praktykujący – a poza nimi cała rzesza zapomnianych przez Boga, barbarzyńców, potworów, bezbożników, ludzi amoralnych.

Nie, określenie "bezbożnik" ma sens jedynie w odniesieniu do człowieka, który odrzuca Boga (ale jakiego Boga odrzuca?). W odniesieniu do Boga wszyscy są dziećmi Bożymi. Czy tak trudno się z tym zgodzić? Skąd się bierze ta szaleńcza pasja wykluczania?

Być może ma ona swoje źródło w źle rozumianym pojęciu "naród wybrany". Nie uniknę tutaj kwestii, która zawsze wzbudza niepokój: dlaczego Bóg wybiera? Dosyć często podczas rozmów spotykam się z tym pytaniem, bądź to w formie lęku, bądź w formie gniewu. "Ksiądz urodził się w rodzinie katolickiej – mówią mi – natomiast ja w rodzinie głęboko ateistycznych komunistów. W efekcie ksiądz ma wiarę, a ja jej nie mam. Dlaczego ten księdza Bóg jednym daje wszystko, a innym nic?". Nie mam na to odpowiedzi, nie wiem, dlaczego świat podzielony jest na żydów, chrześcijan, muzułmanów, buddystów, agnostyków i ateistów.

Mogę powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, twierdzenie, jakoby Bóg dawał wszystko albo nic, jest fałszywe. Jego dary są różnorodne i Bóg chce, żeby świat rozwijał się w bogactwie różnorodności, Jego stworzenie to świat różnorodności. Ale gdziekolwiek żyje człowiek, Bóg na niego patrzy. Ofiarowuje mu łaski, odpowiednie do tego, co ten człowiek czyni, aby mógł on urzeczywistnić swoje człowieczeństwo niezależnie od epoki, miejsca i kultury, w jakich żyje.

Po drugie, rzeczywiście był kiedyś naród wybrany: naród żydowski. I drugi naród wybrany: chrześcijanie, którzy przejmują pałeczkę (Mateusz bardzo podkreśla tę ciągłość). Jezus jest Mesjaszem zapowiedzianym przez proroków, jest nowym Mojżeszem ludu tym razem bez granic. Chrześcijanie otrzymali zbawienie jedynie po to, aby stali się zbawicielami, aby byli znakami zbawienia Jezusa Chrystusa – zbawienia ofiarowanego i przyjmowanego na różne sposoby, ale z którego nie jest wyłączony żaden człowiek.

Świadomość tego, że Bóg jest Ojcem wszystkich ludzi, pomoże nam niejednokrotnie walczyć z chęcią zamykania się i odrzucania innych. Jezusa wolno nam nazywać "naszym Panem" tylko wówczas, gdy oznacza to dla nas: Zbawiciel wszystkich ludzi. W "Galilei pogan" miało początek zgromadzenie, któremu nikt nie ma prawa stawiać granic.

ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999


opr. ab/ab


Nasze życie zależy od Mateusza 25,40
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama