Wiara - od rozumu, przez uczucia do działania

Homilia na III niedzielę wielkanocną, rok A

Wydarzenie z Emaus to bardzo pouczający obraz tego, czym jest wiara, jak się rodzi i dojrzewa, jak przemienia człowieka i angażuje wszystkie jego władze.

Wiara rodzi się ze słuchania, w intelekcie. Nie jest to wcale kwestia nastroju i uczuć, choć i one odegrają swoją rolę. Ale najpierw musi być Słowo Boże. I gotowość słuchania, a ta zaczyna się od zainteresowania. Chociaż nastrój uczniów nie sprzyjał nawiązywaniu kontaktów, to jednak chętnie wdali się w rozmowę z Nieznajomym. Połączył ich wspólny temat, rozmowa potoczyła się sama. Wiara nigdy nie zaczyna się od abstrakcji, lecz od życia, od jakiegoś duchowego głodu, od pytań, nieraz od kryzysów albo od niezaspokojonych tęsknot i potrzeb człowieka. Dopiero wtedy jesteśmy autentyczni i gotowi do szczerego, zaangażowanego dialogu.

Chrystus zna odpowiedzi, które potrafią przekonać człowieka. Trafia w samo sedno naszych potrzeb, a szczególnie w potrzebę sensu życia, celu w życiu, nadziei, która oprze się każdemu zwątpieniu. Słowo Boże daje nam taką nadzieję. Gdy to zrozumiemy, zaczyna pałać w nas nie tylko umysł, ale i serce. Intelekt owocuje nie tylko poznaniem prawdy, ale także entuzjazmem i zapałem, czyli uczuciami, które pozwalają przezwyciężyć zniechęcenie.

Nie wystarczy bowiem samo tylko poznanie faktów, a nawet całej prawdy. Prawda musi przejść ze sfery teorii do życia, do praktycznych wniosków i zastosowań. A to jest możliwe wtedy, gdy nasze uczucia są poruszone. Pragnienie zamienia się wówczas w wolę działania, w postawę człowieka i w konkretne decyzje, aby się jakoś zaangażować, aby coś zrobić, aby zmienić swoje życie. Musi dojść do głosu sfera wolitywna. Wówczas wiara wydaje owoce w życiu, wpływa na nas samych i na innych. W ten sposób wiara ogarnia i kształtuje całego człowieka, ze wszystkimi uzdolnieniami i władzami, w jakie jest wyposażona nasza ludzka natura.

Ale to jeszcze nie koniec. Mówimy na razie o ludzkim aspekcie wiary, o tym, co zależy od nas samych, co my mamy zrobić. A w wierze najważniejsze jest to, co robi Bóg, a nie my. Bez Boga nie ma wiary; co najwyżej może być jakaś duchowa aktywność. Dlatego w centrum naszej wiary jest Jezus. Dopiero gdy się z Nim spotkamy, gdy nawiążemy z Nim osobistą, żywą wieź, gdy niejako rozpoznamy i odkryjemy Jego obecność blisko nas, dopiero wtedy wiara staje się pełna. Dlatego tak ważna jest Eucharystia, bo w Niej rozpoznajemy i otwieramy się na obecność i miłość Boga. Eucharystia to jest osobiste spotkanie z Jezusem zmartwychwstałym, które naszą wiarę powinno zamienić w czyny.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama