Świadkowie pustego grobu

Homilia na Niedzielę Wielkanocną - rok A

Najprawdopodobniej śmierć Jezusa na krzyżu była dla apostołów ostatnim aktem niespodziewanego dramatu, a zarazem początkiem absolutnej, życiowej klęski

Ich egzystencja w tym momencie całkowicie legła w gruzach. Wszystkie oczekiwania, nadzieje, pewność przestały istnieć, a życie utraciło cały dotychczasowy sens. Najpierw to, że Jezus wbrew wszelkim przypuszczeniom i oczekiwaniom został pojmany i stracony. To nie miało prawa się stać. Przecież Jezus miał nadludzką moc i umiałby się obronić. Tymczasem poddał się, a raczej zawiodła Jego moc, dotąd niezawodna. A zaraz potem to, że i oni zawiedli na całej linii. Jeden zdradził, drugi się zaparł, inni pouciekali, a jeden jedyny pod krzyżem nie miał odwagi protestować. Wszystko już zatem stracone; pozostało poczucie klęski, wstydu i zawiedzionych nadziei. A o tajemniczym zmartwychwstaniu, o którym Jezus kilkakroć napomknął, nikt chyba nie pamiętał.

Nic zatem dziwnego, że w takiej atmosferze przygnębienia i zniechęcenia wiadomość o pustym grobie musiała podziałać na apostołów elektryzująco. Oznaczało to dla nich najpierw, że śmierć i grób Jezusa to jeszcze nie koniec, że jest jeszcze jakiś dalszy ciąg tragicznych wydarzeń sprzed szabatu.

To nagle zrodziło w nich nową nadzieję. Nie była ona określona, uczniowie nie wiedzieli, czego mogą się spodziewać. Maria Magdalena przybiegła jedynie ze stwierdzeniem faktu: grób jest pusty, a ciało zabrane - nie wiadomo dokąd. To wymagało sprawdzenia. Podczas drogi jednak myśli apostołów zaczynały zmierzać w jednym kierunku. Co się mogło stać? Co zastaną w grobie? Co to wszystko może oznaczać?

Pytania te były tak natrętne i sugestywne, że apostołowie mimowolnie przyśpieszyli kroku. Przybiegli do grobu, Jan nieco prędzej. Z daleka zobaczył puste płótna pogrzebowe, w które przedtem było zawinięte ciało Jezusa. Do wnętrza komory grobowej wszedł dopiero za Szymonem Piotrem. Może był to tylko lęk i onieśmielenie, a może respekt dla autorytetu Piotra? Faktem jest, że pierwszym świadkiem - tym, który miarodajnie stwierdził, że grób jest pusty -był Szymon Piotr. Jan dokładnie, z nadspodziewanymi szczegółami, odnotował to świadectwo, zwłaszcza że zaraz sam zobaczył to wszystko na własne oczy.

I ten widok pozwolił mu nagle zrozumieć wszystko. A raczej uwierzyć we wszystko. Uwierzyć w to, co mówił Jezus i co zapowiadały Pisma. Nagle zrozumieli, że śmierć nie jest ostatnim słowem, że dotychczasowa porażka Jezusa zamieniła się w Jego tryumf, że ze Zmartwychwstaniem Jezusa i ich życie nabrało nowego sensu.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama