Jezus żyje - 1 niedziela Adwentu

Homilia na 1 niedzielę Adwentu roku A ze zbioru "Jezus żyje"

Jezus żyje - 1 niedziela Adwentu

Ks. Zdzisław Wietrzak SJ

JEZUS ŻYJE

Homilie niedzielne i świąteczne - Rok A

NIHIL OBSTAT. Prowincja Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, ks. Adam Żak SJ, prowincjał. Kraków, 14 V 2001 r., l.dz. 92/01.



1. NIEDZIELA ADWENTU

Iz 2, 1-5; Rz 13, 11-14; Mt 24, 37-44

Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał... Dlatego i wy bądźcie gotowi(1).

WPROWADZENIE

Mamy już Adwent. Zaczął się nowy rok kościelny. Przyszedł on bez szumu, inaczej niż na Sylwestra. Bo taki już jest Pan Bóg: przychodzi na ogół spokojnie.

Jednakże na końcu wieków przyjdzie niespodziewanie. Stąd - wezwanie dzisiejszej liturgii do czujności i wierności przykazaniom, do obracania talentami, do większego skupienia, pokuty, niedogadzania sobie.

Przeprośmy Boga za nasze grzechy...

HOMILIA

Idźmy z radością na spotkanie Pana.

Czytania dzisiejsze są poważne. Wzywają do czujności, a nawet budzą lęk.

Ale dlaczego nie cieszyć się powrotem Jezusa? Dlaczego nie śpiewać głośno psalmu responsoryjnego: Idźmy z radością na spotkanie Pana! Tym bardziej, że mieliśmy już pewien przedsmak powrotu Pana podczas pierwszej pielgrzymki papieskiej, będącej tylko chwilowym powrotem Ojca do swoich dzieci. Wtedy to Ojciec św. obudził naród z duchowego letargu.

Niezapomniana pielgrzymka papieska.

Tej pierwszej pielgrzymki nie sposób zapomnieć.

Na kościołach zawieszone były zdjęcia z uśmiechniętym papieżem, które zatrzymywały uśmiechających się przechodniów.

W ciepłą czerwcową noc, poprzedzającą przyjazd Ojca św., kościoły były otwarte, ludzie przychodzili na modlitwę, wychodzący z kościoła przystawali na pogwarki.

W dniu przyjazdu papieża, 2 czerwca 1979 r., przy telewizorach panowało wielkie podniecenie. Podczas pierwszej homilii na Placu Zwycięstwa wydawało się, że oklaski się nie skończą, gdy papież wspomniał o Warszawie, opuszczonej przez sprzymierzone potęgi.

A potem - podczas przejazdu Ojca św. - tłumy pozdrawiały go z miłością, ludzie rzucali kwiaty (co później było niedopuszczalne), na środku jezdni leżały ułożone dywany z kwiatów.

Na kolejnych miejscach pobytu Jana Pawła II ogromne rzesze modliły się w skupieniu, radosne, spokojne i wewnętrznie wolne, bo pogodzone z Bogiem i z sobą. Pisał trafnie Jonathan Kwitny, dziennikarz amerykański o poglądach liberalnych:

„Miało się wrażenie, że całe miasto staje w ogniu albo inaczej - siedzi na beczce prochu, a ludzie podają mu zapałki... Tymczasem papież zaczynał wtedy mówić o duchowości... Ktoś mówił: zauważyliśmy, że jesteśmy zjednoczeni. Że są miliony takich jak my. Odkryliśmy wspólnotę, solidarność i siłę..."(2).

Nie dziwi nas, że rok później powstała robotnicza „Solidarność".

Podczas następnych pielgrzymek Ojciec św. mówił do słuchających go w ciszy pielgrzymów: „Dar wolności. Trudny dar wolności, ...wciąż bytujemy między dobrem a złem, pomiędzy zbawieniem a odrzuceniem".

Papież tłumaczył, że jest wolność do dobra i wolność do zła. Ostrzegał przed zachłyśnięciem się wolnością, przed swawolą, przed kajdanami w sercu, przed wyzyskiem drugiego i cywilizacją śmierci. Słuchaliśmy tych słów bez widocznego entuzjazmu, gdyż były one wymagające.

Podczas tych siedmiu w sumie pielgrzymek szliśmy z radością na spotkanie wysłannika Chrystusa. Byliśmy świąteczni, inni, odmienieni.

„Teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu".

W Adwencie za oknem jest sennie, rzadko świeci słońce, zachmurzone niebo powoduje spadek ciśnienia, dni są krótkie. Przytłaczają monotonne obowiązki, media najczęściej pokazują napady, bezrobocie, zobojętnia bogactwo jednych i bieda drugich.

I oto dobry Bóg na początek roku kościelnego budzi nas z duchowej ociężałości i senności. Mówi: patrz! Życie po tamtej stronie jest inne. Przyjdę niespodziewanie i wszystko rozliczę. Ze Mną dopiero zacznie się prawdziwe życie.

Przyjście to będzie nieoczekiwane, dlatego należy być czujnym, by czegoś nie przegapić i nie przegrać, zwłaszcza gdy nasze życie było grzeszne i zmarnowane.

Słusznie s. Faustyna relacjonuje słowa Chrystusa:

(Niech pokładają) nadzieję w miłosierdziu moim najwięksi grzesznicy. Oni mają prawo przed innymi do ufności w przepaść miłosierdzia mojego. Rozkosz mi sprawiają dusze, które się odwołują do mojego miłosierdzia. Takim duszom udzielam łask ponad ich życzenia. Nie mogę karać, choćby ktoś był największym grzesznikiem, jeżeli on się odwołuje do mej litości, ale usprawiedliwiam go w niezgłębionym i niezbadanym miłosierdziu swoim. Napisz: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, otwieram wpierw na oścież drzwi miłosierdzia mojego. Kto nie chce przejść przez drzwi miłosierdzia, ten musi przejść przez drzwi sprawiedliwości mojej... (Dz 1146)(3).

Zakończenie

Idźmy więc z radością na spotkanie Pana. Tacy, jacy jesteśmy. Prosto z marszu, nawet zakurzeni, ale szczerzy, bez maski, ochoczo, z modlitwą celnika na ustach: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu.

Jezus na nas czeka w tym czasie adwentowym, pokutnym, modlitewnym, roratnim.

Dlatego wołam: Będę śpiewał Tobie, Mocy moja - Ty Boże, jesteś mą nadzieją - Tobie ufam i bać się nie będę.

Idźmy z radością na spotkanie Pana. Amen.

PRZED ROZESŁANIEM

Liturgia dzisiejsza przypomniała nam, że Pan Jezus powróci na ziemię. Jakżeż chcielibyśmy, żeby wtedy przyznał się do nas i wziął nas do siebie. Teraz, póki żyjemy, czyńmy dużo dobra w naszych rodzinach, miejscach nauki i pracy. Idźmy z radością na spotkanie Pana w naszych braciach i siostrach.


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama