Bóg odwieczny, cierpiący - ujęcie realistyczne

Fragmenty książki "Krótko o filozofii Boga"

Bóg odwieczny, cierpiący - ujęcie realistyczne

Peter Vardy

KRÓTKO O FILOZOFII BOGA

Tłumaczenie: Beata Majczyna
ISBN: 83-7318-325-6

Copyright © Wydawnictwo WAM 2004



Bóg odwieczny, cierpiący — ujęcie realistyczne

Koncepcja Boga całkowicie prostego, ponadczasowego i ponadprzestrzennego wyrosła z pierwszeństwa oddanego koncepcjom wywodzącym się z filozofii greckiej. Postrzegano je jako intelektualnie przekonywające, tak więc biblijny, personalistyczny obraz Boga interpretowany był w świetle tychże koncepcji. Niniejsze, alternatywne personalistyczne ujęcie bardziej poważnie i zachowawczo traktuje bezpośredni język Biblii, utrzymując, że Bóg jest jednostkowym podmiotem osobowym. Z pewnością Bóg jest Duchem, lecz Duchem jednostkowym, z którym wierzący może pozostawać w dwukierunkowej relacji. W ujęciu tym Bóg jest doskonały, nie w sensie metafizycznym — który odnosi się do Boga ponadczasowego, a przez to uznanego za całkowicie prostego, zupełnie niezmiennego i nie podlegającego zmianie — lecz w sensie moralnym. Bóg jest moralnie doskonały, ponieważ miłość i troska Boga o swoje stworzenia oraz zaangażowanie Boga wobec nich nigdy się nie zmieni.

Ujęcie Boga jako odwiecznego dominuje w Kościołach protestanckich. Nie można tego jednak zbytnio upraszczać. Niektórzy baptyści, metodyści i prezbiterianie mogą uważać Boga raczej za całkowicie prostego niż odwiecznego, a wśród anglikanów zapewne w tej kwestii panuje mniej więcej równy podział. Katoliccy teologowie wyzwolenia na ogół uważają, że Bóg istnieje w czasie. Większość wierzących we wszystkich Kościołach z pewnością nigdy nie zastanawiała się nad tym! Protestanci na ogół podkreślają osobistą relację człowieka z Bogiem: w centrum ich przekonań jest osobowość Boga i Jezusa. Niekoniecznie oznacza to, że ci, którzy wierzą w całkowicie prostego ponadczasowego Boga nie mogą twierdzić, że pozostają w osobistej relacji z takim Bogiem. Trudno sobie jednak tę relację wyobrazić lub zdefiniować, ponieważ Bóg nigdy nie może się zmienić, reagować, odpowiedzieć lub kochać w sposób, jaki słowa te zwykle sugerują.

Dla odwiecznego Boga czas nigdy się nie zaczął i nigdy się nie skończy. Kiedyś Bóg stworzył wszechświat z niczego Swoim słowem. Kiedyś w przyszłości wszechświat się skończy, Bóg natomiast nie. Czy wszechświat jest, czy go nie ma, Bóg będzie istniał. Bóg zawsze istniał i zawsze będzie istniał. (Zwróćmy uwagę, że nie można mówić w ten sposób o Bogu całkowicie prostym: prosty Bóg nie istniał wczoraj i nie będzie istniał jutro —taki Bóg istnieje ponadczasowo, tak więc słowa czasowe po prostu nie mają tu zastosowania.)

Einstein wykazał, że czas jest względny i ulega spowolnieniu w miarę zbliżania się do prędkości światła. Prowadzi to do paradoksu bliźniąt. Jeśli jedno z bliźniąt uda się statkiem kosmicznym na drugi koniec galaktyki i z powrotem z prędkością bliską prędkości światła, może być tylko dziesięć lat starsze, podczas gdy drugie mogło umrzeć sto lat wcześniej. Autor hymnu mówi o Bogu: „Bo tysiąc lat w Twoich oczach jest jak wczorajszy dzień, który minął” (Ps 90 [89], 4a). Można sobie wyobrazić przebywanie w obecności Boga jako odczucie, że czas praktycznie nie mijał, podczas gdy na Ziemi mogło minąć pięćdziesiąt lat.

Język odnoszący się do odwiecznego Boga może być jednoznaczny. Ludzi rzeczywiście uczyniono na obraz Boga. Bóg może mieć wiedzę, być zagniewany, może kochać, pamiętać, zmieniać zdanie, przebaczać — a wszystkie te słowa mają zasadniczo to samo znaczenie, co w odniesieniu do ludzi. Z pewnością miłość Boga jest bardziej wierna i pewna niż miłość ludzka; nasza miłość stygnie, a miłość Boga nie. Jednakże to, czym miłość jest dla Boga, ma wiele wspólnego z tym, czym miłość jest dla ludzi. Zatem język biblijny może być rozumiany w sposób jednoznaczny.

Tytuł niniejszego rozdziału mówi o Bogu „odwiecznym i cierpiącym”, a zdolność tego Boga do cierpienia wraz z ludem Bożym ma ogromne znaczenie. Widzieliśmy już, że całkowicie prosty Bóg nie może cierpieć, ponieważ cierpienie jest postrzegane jako ograniczenie, a Bóg nie posiada żadnej możności. W ostatnich latach teologowie wyzwolenia, zwłaszcza ci pochodzący z Ameryki Południowej, pragnęli podkreślić, że Bóg cierpi z cierpiącym ludem świata. Teologowie ci dążą do zrozumienia Boga poprzez postać Jezusa Chrystusa. Kiedy lud świata cierpi, uznaje się, że Bóg jest z ludem w tym cierpieniu, i że jest aktywnie zaangażowany w to cierpienie. Tak jak ludzki ojciec cierpi, gdy jego syn ma problemy, tak i Bóg cierpi wraz z ludźmi.

Jürgen Moltmann jest teologiem, który próbuje odpowiedzieć na problem zła, a zwłaszcza na wyzwanie wypowiedziane przez Iwana Karamazowa, że cierpienie niewinnych dzieci nie może nigdy znaleźć usprawiedliwienia bez względu na to, jaki jest zamysł Boga (dyskusja na ten temat zawarta jest w książce Petera Vardy'ego The puzzle of evil). Moltmann próbuje odpowiedzieć, przywołując postać Jezusa. Twierdzi on, że jedyną drogą przejścia przez protest ateizmu wobec niezawinionego cierpienia jest odwołanie się do „teologii Krzyża”. Wskazuje on na cierpienie Boga, który, wisząc na krzyżu, potrafi wołać: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił”? (Mt 27, 46). Zdaniem Moltmanna: „W teologii Krzyża Bóg i cierpienie nie przeczą sobie wzajemnie, tak jak się to dzieje w przypadku teizmu i ateizmu, lecz istota Boga jest w cierpieniu, a cierpienie jest w samej istocie Boga, ponieważ Bóg jest miłością”. „Teologia Krzyża” została zapoczątkowana przez św. Pawła, a rozwinięta przez Lutra (w 1518 roku podczas dysputy heidelberskiej). Moltmann twierdzi, że na krzyżu Jezus pokonuje cierpienie:

Cierpienie pokonane jest przez cierpienie, a rany goją się przez rany. Ponieważ cierpieniem w cierpieniu jest brak miłości, a ranami w ranach jest opuszczenie, bezsilność zaś w bólu jest niewiarą. Dlatego też cierpienie opuszczenia pokonywane jest przez cierpienie miłości, która nie obawia się tego, co chore i brzydkie, lecz przyjmuje je i bierze w siebie po to, by je uleczyć.

Bóg, który dopuszcza cierpienie, jest zarazem Bogiem, który cierpi wraz ze swoim ludem. Takie pojęcie Boga akcentuje, że najlepszym obrazem Boga jest Jezus, który zgodnie z tradycyjnym przekonaniem chrześcijańskim był samym Bogiem.

Ujęcie Boga jako odwiecznego jest niezmiernie interesujące, ponieważ pokonuje ono trudności związane z posługiwaniem się językiem analogii w odniesieniu do Boga. Podkreśla się osobowość Boga, a wyłaniające się z takiego ujęcia rozumienie Boga bliskie jest rozumieniu wielu przeciętnych wierzących. Z ujęciem tym jednak wiążą się cztery poważne problemy:

1. Odwieczny Bóg może być uznany za zbyt antropomorficzny i niewystarczająco transcendentny. Można by zarzucić, że taki Bóg jest raczej nadludzki. Bóg jest zbyt skończony i nie różni się wystarczająco od człowieka, by być godnym czci.

2. Nie można powiedzieć, że odwieczny Bóg stworzył czas, ponieważ czas istniał zawsze, nawet przed stworzeniem wszechświata.

3. Dla Boga całkowicie prostego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są jednocześnie obecne. Cała przyszłość jest tak obecna dla takiego Boga, jak pisanie przeze mnie tej książki, twoje, Czytelniku, czytanie jej, albo też wyginięcie dinozaurów. Natomiast dla Boga odwiecznego przyszłość jest przyszłością. Odwieczny Bóg istnieje w czasie, i dla Boga, tak jak i dla nas, przyszłość się jeszcze nie wydarzyła. Można by zatem twierdzić, że wszechwiedza odwiecznego Boga jest zbyt ograniczona.

4. Koncepcja Boga, który cierpi, może być uznana za ograniczenie tego Boga. Można uznawać Boga za Boga zmartwychwstałego, Boga transcendentnego, ale nie za Boga, który jest tak ograniczony, że cierpi tak jak my.

Trudno odnieść się do pierwszego problemu. Wiele zależy od tego, jaki model Boga uznaje się za właściwy. Zdaniem niektórych, całkowicie prosty Bóg, który nie może się zmienić i nie może być inny niż Bóg, jest mniej ważną rzeczywistością niż Bóg, który jest Duchem odwiecznym i nieograniczonym. Trudno decydować w tej sprawie.

Teologowie procesu, których wpływ zaznacza się szczególnie w Stanach Zjednoczonych, twierdzą, że Bóg nie tylko istnieje w czasie, lecz pozostaje pod wpływem wszechświata i potrzebuje go, by rozwijać się i wzrastać. Poprzez interakcję Boga ze swym stworzeniem, Bóg zmienia się. Bóg i świat są ściśle związani, a zmiany zachodzące w świecie sprawiają, że w Bogu zachodzą realne zmiany. Teologia procesu podkreśla związek Boga ze stworzeniem oraz centralną pozycję miłości Boga względem swoich stworzeń. Bóg i wszechświat są współzależni. Bóg cierpi, kocha i rozwija się poprzez interakcję z ludem, który stworzył. Wszystkie relacje pociągają za sobą rozwój, zatem, jeśli Bóg może wejść w relację z pojedynczymi osobami, to siłą rzeczy Bóg zmienia się wraz z rozwojem relacji. Zamiast tradycyjnego katolickiego pojęcia Boga, który „jest”, teologowie procesu akcentują pojęcie Boga, który „się staje”.

Tradycja chrześcijańska pragnęła odrzucić współzależność świata i Boga ze względu na przekonanie, że Bóg stworzył wszechświat z niczego, sam zaś — bez wszechświata — jest w pełni Bogiem. Ci, którzy uznają Boga za odwiecznego, mogli uznać ten pogląd, nie uciekając się do sposobu interpretacji teologów procesu, którzy zapewniają o współzależności Boga i świata. Nie ma potrzeby, by w koncepcji Boga odwiecznego posuwać się tak daleko, jak chcieliby tego teologowie procesu. Stopień, w jakim Bóg istniejący w czasie może się rozwijać i zmieniać, znajduje się na ruchomej skali i możliwa jest uzasadniona dyskusja na temat takiej skali.

Zwolennicy modelu Boga odwiecznego mogą odnieść się do drugiego spośród poruszonych powyżej problemów poprzez stwierdzenie, że czas nie jest rzeczą. Przed stworzeniem wszechświata wraz z fizycznymi przedmiotami pozwalającymi zmierzyć czas, czas mógł już istnieć, ponieważ myśli Boga następowały kolejno po sobie. Ze względu na to, że Bóg mógł myśleć, ze względu na to, że myśli Boga istniały w czasie — czas mógł już istnieć. Czas istniał zawsze, ponieważ Bóg istniał zawsze. W żadnym więc razie nie można sprowadzać czasu do bycia „rzeczą” niezależną od Boga.

Do trzeciego problemu można by się odnieść twierdząc, że Bóg wie wszystko, co logicznie może być przedmiotem wiedzy. Bóg zna teraźniejszość i doskonale pamięta przeszłość. Bóg jest wszechobecny lub obecny wszędzie. Obecność Boga nie ogranicza się do konkretnego miejsca: „Gdybym przybrał skrzydła jutrzenki, zamieszkał na krańcu morza: tam również Twa ręka będzie mnie wiodła...” (Ps 139 [138], 9-10). Dlatego też taki Bóg może wiedzieć, co dzieje się w każdym zakątku wszechświata i co zdarzyło się w przeszłości. Bóg nie może jednak znać przyszłości, ponieważ przyszłość jeszcze nie nadeszła. Nie ma jeszcze przyszłości, którą można by znać. Całe zagadnienie wiedzy Boga omawiane jest z pewnymi szczegółami w rozdziale czternastym.

Do czwartego problemu można by się odnieść twierdząc, że miłość uznawana jest za istotę natury Boga. Zgodnie z teologią franciszkańską relacja miłości pomiędzy trzema Osobami Trójcy przelewa się, powodując stworzenie wszechświata. Można by uznać, że Bóg miłości jest zarazem Bogiem, który cierpi, ponieważ ludzie nie potrafią rozpoznać, co jest dla nich najlepsze. A oto, jak ujmuje to zagadnienie Ewangelia św. Mateusza:

„Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście”.

(Mt 23, 37)

Pogląd ten każe nam być dalekimi od postrzegania cierpienia jako umniejszenia Boga, zamiast tego można je ujmować jako bezpośrednio związane z miłością Boga.

Ujęcie Boga jako odwiecznego Ducha, o którym można mówić językiem jednoznacznym, jest prawdopodobnie najbardziej rozpowszechnione wśród zwykłych wierzących, którzy nie posiadają wiedzy z zakresu filozofii i teologii. Twierdzą oni, że możliwa jest relacja Ja--Ty z Bogiem na modlitwie. Tacy wierzący postrzegają swą relację z Bogiem jako relację na niemal tych samych zasadach, co relacja między dwiema osobami — choć, naturalnie, Boga nie można zobaczyć. Jednak mimo powszechności tego ujęcia, musimy uznać, że nie zawsze decydujemy o prawdzie poprzez głosowanie, a zwykli wierzący niekoniecznie są najlepszym przewodnikiem do zrozumienia natury Boga.

Podsumowanie

Ci, którzy twierdzą, że Bóg istnieje odwiecznie — są realistami. Utrzymują oni, że zdanie „Bóg istnieje” jest prawdziwe, ponieważ odpowiada ono istnieniu niematerialnego Ducha, którego poprawnie określić można mianem „Bóg”. Jako realiści filozoficzni musieliby być skłonni przyznać się do możliwości błędu i do tego, że być może taki Bóg nie istnieje. Ich język odnoszący się do takiego Boga jest spójny i to, co o tym Bogu mówią, łączy się z sobą, lecz nie ta spójność sprawia, że zdanie „Bóg istnieje” jest prawdziwe.

Głównym problemem w związku z koncepcją odwiecznego Boga jest to, że taki Bóg może zbyt przypominać kosmiczną, nadludzką postać, oraz to, że istniejąc w czasie, Bóg może nie znać przyszłości. Wierzący mogą jednak w odniesieniu do tego Boga stosować język w taki sposób, w jaki stosują go w odniesieniu do rzeczy na świecie — czyli, w kategoriach tomizmu, mówiąc o Bogu, mogą posługiwać się językiem jednoznacznym.

 

Do rozważenia:

a) Czy Bóg, dla którego upływa czas, może być godny czci?

b) Dlaczego twierdzenie, że Bóg może cierpieć, mogłoby posiadać istotne znaczenie?

c) Czy możliwe jest, by Bóg istniejący w czasie znał przyszłość?

d) Jeśli wierzący twierdzą, że pozostają w „osobistej relacji z Bogiem”, co według ciebie to oznacza?

e) Wybierz trzy przykłady ze Starego lub Nowego Testamentu, które wydają się ukazywać, że Bóg jest osobą. Czy można by je zinterpretować w jakiś inny sposób?

opr. mg/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama