W zaułkach wyobraźni - Filozofia szklanych paciorków

Fragmenty książki "Medytacje filozoficzne"

W zaułkach wyobraźni - Filozofia szklanych paciorków

Józef Życiński

Medytacje filozoficzne

ISBN: 978-83-927267-6-0

wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2008




W zaułkach wyobraźni

Filozofia szklanych paciorków

Nietzscheańska filozofia życia zdobyła w Polsce pewną popularność jako propozycja odmienna od instytucjonalnego marksizmu. W okresie, gdy w państwowym gaju Akademosa kwitła indoktrynacja związana z nauczaniem „jedynie słusznej” filozofii, można było chronić się przed ideologami, uciekając w sugestywne teksty Nietzschego. Oczywiście, było wiele innych możliwości ucieczki. Wymownego przykładu dostarcza choćby nurt pozytywizmu czy filozofii analitycznej widoczny w rodzimym pejzażu. Związanie z tym nurtem wymagało jednak troski o kulturę logiczną, precyzję i ścisłość wypowiedzi; wymagało subtelnych rozróżnień i odpowiedzialności za uzasadnienia modyfikowanych tez. Perspektywa taka zniechęcała pewien typ mentalności. Znacznie bardziej atrakcyjna wydawała się lektura krasomówczych tez Nietzschego czy praktykowanie stylowego egzystencjalizmu ŕ la Simone de Beauvoir. Teksty przedstawicieli tych nurtów nie wymagały wysiłku intelektualnego, a równocześnie zapewniały pewien komfort psychiczny, kładąc nacisk na niezależność, oryginalność, satysfakcję estetyczną.

Następstwem podobnego podejścia okazała się filozofia traktowana jako gra szklanych paciorków. Można było w niej kwestionować realne istnienie świata, zachwycać się chińskim eksperymentem Mao Tse-tunga, źle mówić o kultywującej tradycyjne schematy reszcie społeczeństwa. Tak pojęta filozofia spełniała pewne funkcje psychoterapeutyczne, dając swym zwolennikom zarówno rozgłos społeczny, jak i poczucie wewnętrznej niezależności. Poszukiwanie rozgłosu stanowi jednak cechę całkowicie obcą tradycji sokratejskiej. Poczucie duchowej niezależności, jeśli ma być czymś więcej niż iluzją, musi uwzględniać podstawowe dla tradycyjnej filozofii pojęcie prawdy. Tymczasem oszołomiony Bachus nie jest najlepszym przewodnikiem na drodze do prawdy. W kręgu wpływów jego stylu można przeżywać uniesienie grą kolorów w mieniących się szklanych paciorkach, nie można jednak sensownie pytać o kryteria prawdy. Pytanie takie uznano by bowiem za formę nudziarstwa praktykowanego przez osoby, które nie potrafią wyzwolić się z przestarzałych obciążeń przeszłości.

Wprowadzenie barwnej retoryki na miejsce racjonalnych uzasadnień sprawia, iż w różnych okresach życia Nietzsche wypowiadał wzajemnie przeciwstawne poglądy. Ich wspólną cechę stanowił ten sam entuzjazm, radykalizm, pełna pasji żarliwość. Najpierw służyły one gloryfikowaniu sztuki, później nauki, pod koniec życia — silnej indywidualności. Głosząc prymat życia nad argumentami, autor Ecce homo ubezpieczał się przed merytoryczną krytyką ze strony tych, którzy chcieliby podjąć polemikę na temat kolejnych przedmiotów jego fascynacji. Odczytywane z perspektywy czasu przyrodnicze uwagi Nietzschego wywołują żałosne wrażenie. Teoria atomizmu jest dla niego jedynie wygodną fikcją, która ułatwia fizykom dążenie do panowania. Wszechświat musi cyklicznie powtarzać swą historię zarówno dlatego, że obowiązują prawa zachowania, jak i dlatego, iż Nietzsche doskonale pamięta swoje spacery odbywane we wcześniejszym cyklu kosmicznym. Przy podobnych żenujących deklaracjach gra szklanych paciorków zatraca zwyczajne cechy gry, stając się irytującą paplaniną.

Czy nie można by jednak uwolnić wywodów Nietzschego od wszelkich wtrętów przyrodniczych, traktując je wyłącznie jako propozycję atrakcyjnej filozofii życia? Czy nie otrzymalibyśmy wówczas propozycji odmiennej od wielkiej harmonii Sokratesa i Apollina, lecz mimo to rozwijającej poetykę życia w stylu bliskim bohaterom Hermanna Hessego czy Nikosa Kazandzakisa, zwłaszcza jego Greka Zorby? Osobiście skłonny byłbym odpowiedzieć „nie” na oba postawione pytania. Ani u Hessego, ani w życiu Zorby nie znajdujemy bowiem cienia tej arogancji, agresji i megalomanii, która stanowi nieodłączne tło retoryki Nietzschego. Znacznie łagodniejszą postać filozofii upojenia życiem głosił w starożytnej Grecji Epikur. To nie jego fascynacja przyjemnością zaważyła jednak na kształcie naszej cywilizacji, lecz przeciwstawna tradycja, którą symbolizują Sokrates i Platon, Arystoteles i Euklides. Nonszalancka agresja ujawnia się w tekstach Nietzschego, gdy ich autor atakuje Sokratesa za to, iż w swej etyce głosił równość wszystkich ludzi, przyznając im jednakowe prawa i obowiązki. Tę samą cechę widać w krytyce chrześcijaństwa jako „platonizmu dla mas”, w krytycznej ocenie Kazania na Górze z powodu ujawnianych w nim sympatii dla prześladowanych i płaczących, w krytyce Jezusa za to, że tak wiele uwagi poświęcał słabym, cierpiącym, nieefektownym. Definitywna deklaracja śmierci Boga oraz zapowiedź bliskiego kresu chrześcijaństwa nie były bynajmniej oryginalne w pejzażu myślowym XIX-wiecznej Europy. Oryginalny i napiętnowany dramatem życia był natomiast kontekst sformułowania podobnych deklaracji przez Nietzschego. Uważam, iż zarówno pozowanie na osobistego przeciwnika Pana Boga, jak i ucieczka w utopijną wizję nadczłowieka były dla autora Radosnej wiedzy formą ucieczki od brutalnej rzeczywistości życia i słabości związanych z przypływami choroby psychicznej. Podobnie sądzi F. Copleston, pisząc: „Nadczłowiek symbolizuje ostatecznie to wszystko, czym pragnął być schorowany, samotny, udręczony i zapomniany pan prof. dr Fryderyk Nietzsche”. Wprawdzie my wszyscy w naszych przemyśleniach filozoficznych nie możemy uwolnić się całkowicie od nieuświadamianego wpływu kompleksów, ambicji i tęsknot, podnoszenie tych ostatnich do rangi najwyższego kryterium prawdy wydaje się jednak czynnością wysoce wątpliwą.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama