Jestem przeciw...

Refleksje na temat przemilczanych często aspektów etycznych i społecznych transplantacji

 

 

Człowiek jest istotą psychofizyczną.

Stanowi integralną całość.

W ostatnich dziesięcioleciach jednak niektórzy ludzie mają całość zdekomponowaną przez wszczepienie organów pobranych z trupów, w celu przedłużenia im (pacjentom) życia. Człowiek może więc funkcjonować z cudzą nerką, z cudzą wątrobą, cudzym sercem i cudzymi rogówkami, a przy obecnym tempie rozwoju nauki będzie zapewne mógł mieć wymieniony mózg i być może doprawione cudze kończyny.

Jest taki makabryczny obraz Fra Angelica, jak święci Pańscy Cône i Damian przyszywają na miejsce odciętej, zgangrenowanej nogi cudzą - czarną nogę zmarłego murzyna.

Ludzie rozbierają na części zepsute samochody, zegarki i różne mechanizmy i zabierają nie uszkodzone elementy, ażeby je zużytkować. Ale nie sądzę, ażeby tę praktykę należało przenieść na człowieka.

Na tożsamość człowieka składa się jego duchowość i jego cielesność.

Josif Brodski odmówił przyjęcia cudzego serca na miejsce jego własnego, zużytego. Powiedział, że poeta powinien umierać ze swoim własnym sercem... Czy tylko poeta?

Poza tym chciałabym zauważyć, że życie ludzkie można przedłużyć, ale nie można uratować od śmierci. Zgon wszelkiego żywego organizmu jest wpisany w jego los.

Ale jest jeszcze inny aspekt sprawy, nie mniej ważny. W więzieniach skazańcy oczekują na wykonanie egzekucji, ażeby w miarę zapotrzebowania dostarczyć organ dla przedłużenia życia innym ludziom. Powstała więc cała nowa gałąź handlu: dostarczanie ludzkich organów za opłatą.

Przeczytałam, że w jakimś stanie USA znaleziono zamordowaną dziewczynkę, zupełnie wypatroszoną. Nie była zgwałcona, tylko wypatroszona, jak drób do konsumpcji. Widocznie morderca miał zamówienie na organ ludzki i czyhał, kiedy uda mu się wciągnąć młodą istotę w zasadzkę i obrabować ją z organów. Handel organami jest bowiem intratny. Wydaje mi się, że ustawodawstwo popełniło błąd, zakładając, że jeżeli ktoś za życia nie sprzeciwi się pozbawieniu go po śmierci organów, wyraża tym samym zgodę na ten proceder. Jeżeli obrabowanie grobu i zabieranie nieboszczykowi złotych zębów czy obrączki uchodzi za przestępstwo, tak samo - sądzę - należy traktować obrabowywanie go z organów - o ile nie zapisze ich tak jak innych swoich przynależności spadkobiercy. Może nim być społeczeństwo.

Brak tej zgody oznacza, że człowiek nie chce być po śmierci rozłożony na części i zużytkowany. Zakaz przeszczepiania cudzych organów zlikwidowałby haniebny proceder handlu organami do przeszczepów. Życie ludzkie, podobnie jak trwanie każdego żyjącego organizmu - drzewa, zwierzęcia czy człowieka, jest skazane na nieuchronny koniec. Powinniśmy pozwolić człowiekowi umrzeć w sposób naturalny, bez wmontowywania cudzych części.

Wiem, że przeciwko mojemu protestowi można argumentować, że w odniesieniu do kogoś mi bliskiego zmieniłabym zdanie. Być może. Ale ludzie rozumujący pod wpływem emocji nie powinni stanowić prawa. Ustawodawstwo winno opierać się na poszanowaniu cudzej własności - w tym prawa do własnego ciała - za życia i po śmierci.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Człowiek miewa wmontowane sztuczne części w swoje ciało: sztuczne zęby, stawy, zastawki w sercu. Te części skonstruowane z martwej materii są neutralne w stosunku do organizmu żywego człowieka. Ale czy mamy pewność, że są nimi cudze serca, cudze rogówki i - w krańcowym wypadku - cudze mózgi? Czy wiemy na pewno, że cudze organy są obojętne dla naszej psychiki?

 

JADWIGA ŻYLIŃSKA, pisarka, eseistka. Wydała m.in. powieści: Złota włócznia (1961), Gwiazda spadająca (1980) oraz zbiory esejów, opowiadań i szkiców historycznych Kapłanki, amazonki i czarownice (1972), Wyspa Dziwnego Żartu (1982), Gra w tarota (1987). Mieszka w Warszawie.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama