Jak odpowiadać na zło?

Spis wybranych fragmentów i początek rozdziału I

Jak odpowiadać na zło?

Joseph F. Kelly

Jak odpowiadać na zło?

ISBN: 978-83-60703-93-9
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2008

Wybrane fragmenty
Czego dokonuje w nas zło?
Definicja zła
Formy, jakie przybiera zło
Księga Rodzaju
Ewangelia według św. Łukasza
Augustyn z Hippony
Dante Alighieri
John Milton

Czego dokonuje w nas zło?

Definicja zła

Niewielu ludzi w historii chrześcijaństwa miało wiarę apostoła Pawła. Jako ten, którego Bóg powołał, objawiając się mu, św. Paweł stanowił wyzwanie dla większości swoich współwyznawców. Obstawał bowiem przy tym, by nowinę o nowej wierze nieść poganom. Oznaczało to nieustanne podróże, często odbywane w trudnych warunkach i niebezpiecznymi szlakami. Spotykał się z wrogością, podejrzliwością, ze sceptycyzmem i z szyderstwem. Przeżył katastrofę morską, poddano go biczowaniu, doświadczył uwięzienia oraz ciągłego niezrozumienia. Pogańska i żydowska gawiedź domagała się jego krwi, a swoich poglądów musiał bronić w konfrontacji z dwoma najbardziej wpływowymi postaciami wczesnego chrześcijaństwa: apostołem Piotrem, przywódcą Dwunastu, i Jakubem z Jerozolimy, krewnym Jezusa i przywódcą Kościoła jerozolimskiego (por. Ga 2, 11). Nic jednak nie mogło powstrzymać św. Pawła. Kiedy mówił, że wiara może przenosić góry (por. 1 Kor 13, 2), nie było w tym przesady.

Ale nawet tak niezniszczalna siła, jaką stanowił św. Paweł, nie potrafiła zgłębić tajemnicy zła. W swoim Liście do Rzymian w chwili refleksji skarżył się: „Łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię właśnie zło, którego nie chcę” (7, 18-19). W tym fragmencie wyraził istotę dylematu, przed którym stajemy wszyscy. Wiemy, że coś jest złem, ale i tak to czynimy. Dlaczego? Co nami kieruje?

Problemowi, który św. Paweł ukazał w tym niewielkim fragmencie, wielki afrykański święty i teolog Augustyn z Hippony (354-430) poświęcił całe swoje życie. Problem zła fascynował św. Augustyna, który nieustannie powracał do niego w swoich pismach, przede wszystkim w komentarzach do Księgi Rodzaju. Najlepiej znany z pozostawionych przez niego opisów zła pojawia się w jego duchowej autobiografii zatytułowanej Wyznania. Święty Augustyn opisuje w niej, że kiedy był chłopcem, wraz z grupą kolegów ukradł gruszki z pobliskiego sadu. Gruszek tych nie zjedli, nie zabrali ich ze sobą ani nie dali zwierzętom. Po prostu je wyrzucili. Z kradzieży tej nie odnieśli żadnej korzyści, a jednak jej dokonali i św. Augustyn pragnie zrozumieć, dlaczego.

Święty Augustyn napisał Wyznania, kiedy miał ponad czterdzieści lat, dosłownie całe dziesięciolecia po tym wydarzeniu. Nie okazując się wystarczająco ostrożnym, można by uznać jego ciekawość dotyczącą tej kradzieży za smutny przykład nadmiernej drobiazgowości. W końcu był tylko chłopcem, a chłopcy robią wiele głupich rzeczy. Poza tym ukradł tylko kilka gruszek; nie da się tego porównać z wyrębem drzew z sadu, ze zrównaniem go z ziemią i zrujnowaniem właściciela. Niewątpliwie był to jedynie drobny incydent, ale jeśli jeden z największych umysłów w historii chrześcijaństwa traktuje go tak poważnie, to znaczy, że sprawa zasługuje na głębszy namysł.

Kiedy już dokonamy tego namysłu, zaczynamy rozumieć, dlaczego św. Augustyn pozostał zafascynowany swoim chłopięcym występkiem. Będąc obywatelem rzymskiej Afryki w czasach, gdy Imperium rozpadało się pod ciężarem korupcji, powszechnego ubóstwa, tyranii miejscowych władców i najazdów barbarzyńców, wiedział, że kilkoro dzieci kradnących gruszki nie miało wpływu na losy świata. Nie interesowała go jednak istota czynu, która sama w sobie była drugorzędna, ale sam czyn jako taki. Dlaczego go podjął? Dlaczego ukradł po to tylko, by ukraść? Dlaczego uczynił coś, na czym wcale nie skorzystał materialnie? Jeśli ktoś kradnie dużo pieniędzy, aby się wzbogacić, to może to mieć jakiś sens (jakkolwiek jest to nieuczciwe), ale uczynić coś złego po prostu po to, by to uczynić — to dopiero problem.

Niewątpliwie doznajemy szczególnego pocieszenia, zdając sobie sprawę, że nie jesteśmy osamotnieni w swojej refleksji nad złem i że nawet największe postacie w historii Kościoła podzielały nasze dylematy, lecz poczucie to nie sprawia, że sam problem znika. W kolejnym rozdziale przeanalizujemy, w jaki sposób św. Augustyn i inni myśliciele usiłowali wyjaśnić zjawisko zła. Obecnie dobrze byłoby zdefiniować zło, aby ustalić stanowisko, które zajmujemy.

Przez fakt, że w sensie ostatecznym zło jest niedefiniowalne, dołącza ono do grupy wielu innych pojęć. Czy potrafilibyśmy zdefiniować miłość, sukces, lojalność, cywilizację czy edukację, a także wiele innych terminów w taki sposób, aby nikt naszej definicji nie podważył? Na Uniwersytecie Johna Carrolla, gdzie pracuję, dyskutujemy nie tylko nad tym, czym jest edukacja, ale również nad tym, czym jest edukacja jezuicka. (Szczerze mówiąc, nie wiem, o czym rozmawialibyśmy podczas zebrań rady wydziału, gdyby kiedykolwiek udało się nam rozstrzygnąć tę kwestię). Nawet jeśli nie umiemy precyzyjnie zdefiniować terminów tego rodzaju, to potrafimy rozpoznawać ich sens, gdy się z nim stykamy. Każdy, kto spojrzy na młodą matkę trzymającą na ręku nowo narodzone dziecko, może dostrzec miłość łączącą tę dwójkę, tak jak widzi też wzajemną miłość starzejącej się pary, która przez kilkadziesiąt lat wspólnie szła przez życie.

Oczywiście potrafimy również rozpoznać zło. Bez wątpienia widzimy je w takich wydarzeniach jak te, do których doszło 11 września, ale także w przypadku mniejszych przestępstw. Wystarczy, że weźmiemy do ręki gazetę. Zło nie ogranicza się jednak tylko do przestępstw. Niestety, obserwujemy, że przejawia się ono na wiele sposobów w zachowaniu innych ludzi i — co jest źródłem największego rozczarowania — w naszym własnym postępowaniu. Ileż to razy pomyśleliśmy: „Nie powinienem był nigdy tego powiedzieć. Powinienem był wiedzieć, jak bardzo zrani to jej uczucia”. Lub odwrotnie: „Dlaczego po prostu siedziałam bez słowa? Dlaczego nie powiedziałam czegoś, żeby mu pokazać, że chcę mu pomóc? Zasługiwał na coś lepszego z mojej strony, a ja go zawiodłam”. Wszyscy możemy mnożyć takie przykłady. Bez względu na to, jak głęboko niedefiniowalne bywa zło, niewątpliwie je rozpoznajemy.

W książce na temat zła trzeba jednak opracować przynajmniej roboczą definicję tego terminu. W tym właśnie celu sięgniemy do pracy Jeffreya Burtona Russella, czołowego autorytetu, jeśli chodzi o zagadnienie zła. W swojej książce Devil [Diabeł] Burton pisze: „Istotą zła jest wykorzystanie istoty czującej, istoty, która potrafi odczuwać ból. Liczy się właśnie ból. Umysł od razu rozpoznaje zło i jest ono natychmiast odbierane jako takie również przez uczucia; jest odczuwane jako krzywda, która została rozmyślnie zadana” (s. 17). Definicję tę, w skróconej postaci, sformułujemy tutaj następująco: „Zło to cierpienie rozmyślnie zadane przez człowieka innemu bytowi czującemu”.

„Rozmyślnie” oznacza, że osoba dokonująca złego czynu wie, co robi. Wielu ludzi rani bowiem innych w sposób niezamierzony, czasami nawet mocniej, niż gdyby działali z rozmysłem, ale czyny takie nie są jednak złem.

„Zadanie cierpienia” oznacza z kolei, że czyn wyrządza krzywdę istocie czującej. Nie musi to być krzywda w sensie fizycznym. Mężczyzna, który nigdy nie podniósłby ręki na kobietę, może krzywdzić swoją żonę, gdy nie jest jej wierny; kobieta, która nigdy nie uderzyłaby swoich dzieci, może je ranić złośliwymi uwagami. A bardzo wielu spośród nas zadaje cierpienie samym sobie, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że to czyni.

Sformułowanie „bytowi czującemu” zapewne brzmiałoby dziwnie dla wcześniejszych pokoleń; prawdopodobnie spodziewano by się ujrzeć w tym miejscu wyrażenie „innej istocie ludzkiej”. Prawdą jest jednak, że ludzie mogą krzywdzić również zwierzęta, i to nie tylko poszczególne zwierzęta, ale również całe gatunki, powodując ich coraz szybsze wymieranie. Wielu nowoczesnych ludzi, którzy praktykują ekoduchowość i etykę ochrony środowiska naturalnego, dodałoby do tej listy również żyjącą planetę. Mimo iż wielu uważa, że nasze czyny nie mogą zranić Boga, trzeba pamiętać, że ci, którzy kochają, są zawsze narażeni na ból. Bóg nas kocha, a my możemy Go obrazić bądź rozczarować, gdy sprzeciwiamy się Jego woli albo ją odrzucamy.

Definicja ta dotyczy zła w sensie moralnym, interakcji ludzi z innymi istotami czującymi. Mówi się jednak również o złu naturalnym, o krzywdach, jakie wyrządzają nam siły przyrody, na przykład huragany czy tornada. Rzeczywiście mogą one przynosić wiele szkód, ale czy naprawdę są „złem”? Większość ludzi sądzi dziś, że szkody powstałe wskutek działania sił przyrody są po prostu zjawiskami naturalnymi. Chociaż w naszym fizycznym życiu może się przejawiać działanie Boże, nazywanie burzy złem wprowadza dezorientację i obniża wagę samego terminu „zło”. Na potrzeby niniejszej książki będziemy zatem rozważać zło moralne.

 

dalej >>

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama