Od pizzerii do kontemplacji

Wspólnota Shalom - obecna w kilkunastu krajach - uczy, jak odkrywać Boga żywego

Moysés Azevedo, Brazylijczyk, założyciel i moderator generalny Wspólnoty Shalom, obecnej w kilkunastu krajach na czterech kontynentach, skupiającej 4000 członkówi i około 40000 współpracowników. A wszystko zaczęło się od niezwykłego daru, jaki Moyses złożył Janowi Pawłowi II.


W jaki sposób powstała Wspólnota? Czy mógłby Pan opisać nam jej początki? Jaką działalność prowadzi, czym się zajmuje?

Powstanie Wspólnoty wiąże się z moją osobistą historią. Urodziłem się w rodzinie o tradycji katolickiej, a jednak w okresie dojrzewania powoli oddaliłem się od Kościoła. Chciałem być szczęśliwy i szukałem każdej możliwej przyjemności, której życie mogło mi dostarczyć. Moje pierwsze znaczące zetknięcie się z osobą Jezusa miało miejsce podczas spotkania młodych zorganizowanego przez Archidiecezję Fortaleza (miasto, w którym się urodziłem). Miałem wówczas 16 lat. Dwa lata później, podczas Seminarium Życia w Duchu Świętym, w trakcie modlitwy w mojej intencji doświadczyłem „wylania Ducha Świętego”. Te wydarzenia zrewolucjonizowały moje życie. Zrozumiałem, że jedynie Jezus jest zdolny uczynić młodych ludzi — i każdego człowieka — prawdziwie szczęśliwymi. Moje postrzeganie życia odmieniło się wówczas całkowicie. Zacząłem widzieć je tak, jak nigdy dotąd. Przedtem wydawało mi się ono czarno-białe; potem wszystko stało się kolorowe. Moje życie nabrało sensu. Co więcej, zacząłem odkrywać radość oraz piękno przynależności do Chrystusa i do Kościoła jako rodziny.

Razem z odkryciem Boga żywego zrodziła się we mnie także konieczność podzielenia się Nim, w sposób szczególny z młodymi, którzy tak jak ja poszukiwali szczęścia, ale nie wiedzieli, że ono ma imię i jest osobą: Jezusem Chrystusem. Przenikało mnie gwałtowne wezwanie do ewangelizowania, zwłaszcza młodych, a wśród nich szczególnie znajdujących się najdalej od Chrystusa i od Kościoła. Pytałem wówczas siebie samego: W jaki sposób mam wyjść na spotkanie tych znajdujących się daleko? Nie znajdowałem odpowiedzi. W tym czasie jednak — w roku 1980 — przybył z wizytą do mojego miasta Ojciec Święty Jan Paweł II. Kardynał Alojzy Lorsheider, arcybiskup Fortalezy, poprosił mnie, abym w imieniu młodzieży z naszej archidiecezji (która dziś liczy ponad dwa miliony wiernych) złożył Ojcu Świętemu podarunek. Uradowany i zaszczycony zapytałem, co mógłbym ofiarować Papieżowi. Kardynał odpowiedział: „Sam wybierz!”. Muszę przyznać, że ta odpowiedź mnie zmieszała. Zastanawiałem się: Co ja, dwudziestolatek, mógłbym ofiarować Ojcu Świętemu? Przyszła odpowiedź-natchnienie: poświęcić całe moje życie i młodość sprawie ewangelizacji młodych, mężczyzn i kobiet, którzy znajdują się daleko od Chrystusa i Kościoła. I tak się stało: 9 lipca 1980 r., u stóp Jana Pawła II, ofiarowałem moje życie i młodość Chrystusowi i Kościołowi. To był moment decydujący. Jan Paweł II dotknął mojego policzka, a jego spojrzenie przeszyło mnie na wylot. Przyjął list, w którym podpisałem akt ofiarowania całego mojego życia na rzecz młodych i na służbę Chrystusowi i Kościołowi. Kiedy odszedłem od Papieża, byłem przekonany, że coś wyjątkowego dokonało się we mnie. Dwa lata później narodziła się Katolicka Wspólnota Shalom. Powstawała w sposób prosty, ale oryginalny, poprzez pizzerię ewangelizacyjną dla młodych.

Dlaczego pomyśleliście akurat o pizzerii? Jak reagowali ludzie, jak została przyjęta ta inicjatywa?

Rozumowaliśmy w następujący sposób: młody człowiek, który nie przychodzi do Kościoła, nie uczestniczy we Mszy św. i nie akceptuje zaproszenia, aby dołączyć do grupy modlitewnej, z pewnością przyjmie jednak zaproszenie na pizzę, kanapkę czy też zechce napić się soku. Właśnie tam, w pizzerii ewangelizacyjnej, młodzież i inne przychodzące osoby spotykały się z nami, również młodymi, ale mającymi już doświadczenie Jezusa Chrystusa. Spotkanie stawało się okazją, aby świadczyć z radością i przekonaniem o naszej wierze. Wszystkie nazwy pizzy i kanapek zaczerpnęliśmy z Biblii i w ten sposób wprowadzaliśmy w ewangelizacyjny dialog. W przedniej części budynku znajdowała się pizzeria, z tyłu natomiast kaplica z wystawionym Najświętszym Sakramentem, adorowanym nieustannie przez członków grupy modlitewnej. Już w dniu inauguracji budynek pękał w szwach. Mnóstwo młodych, których do tej pory nigdy nie widzieliśmy, przybyło, aby zobaczyć to nowe miejsce. My, organizatorzy przedsięwzięcia, byliśmy trochę wystraszeni. Bez wcześniejszego przygotowania szliśmy między stoły, by dzielić się świadectwem życia. Przychodzący byli zachwyceni oryginalnością naszego pomysłu. Zaczęli nie tylko systematycznie nas odwiedzać, ale też zapraszali swoich przyjaciół i krewnych. W mgnieniu oka mieliśmy w pizzerii tłumy.

Z jednej strony pizzeria, z drugiej — adoracja Najświętszego Sakramentu... Nie wydawało się to wam połączeniem trochę „wybuchowym”?

Oczywiście! Wybuchowe w najgłębszym, duchowym sensie. Pomagaliśmy przejść od chleba materialnego do tego duchowego. I to było zdumiewające! Wielu młodych przychodziło bez jakichkolwiek zamiarów religijnych; kiedy widzieli menu z pizzą i kanapkami pełne nazw biblijnych, pytali: Co oznacza magnificat? Co to jest agape? Właśnie takich pytań oczekiwaliśmy, aby rozpocząć ewangelizację. Na każdym stole znajdował się zawsze egzemplarz Ewangelii. Z tego powodu dialog, rozpoczęty pomiędzy Słowem Bożym i kawałkiem pizzy, pomiędzy świadectwem życia i ciekawym pytaniem, wielu kończyło w kaplicy przed Najświętszym Sakramentem, modląc się z nami. Ileż osób zostało przemienionych, i jeszcze dzisiaj jest przemienianych, mocą tego „wybuchowego” spotkania, umożliwionego przez samego wcielonego Boga! To On sam zechciał stać się nam jeszcze bliższy w chlebie, którym się karmimy.

Mógłby Pan powiedzieć nam o „drodze” młodych ludzi, których spotykacie? Ktoś przychodzi do pizzerii — i co potem? Kiedy zdołacie już przekonać (czy też „zewangelizować”) młodego człowieka, co się dzieje później? Co proponujecie, jaką formację?

W następstwie pierwszego spotkania, podczas którego świadczymy i głosimy osobę Jezusa, modlimy się za tego młodego człowieka i zapraszamy go na drogę formacji opartej na Słowie Bożym, modlitwie, życiu liturgicznym i sakramentalnym Kościoła. W ten sposób osoba jest wprowadzona w to, co nazywamy „drogą pokoju”. Młody człowiek uczestniczy w spotkaniach grupy modlitewnej: co tydzień ma miejsce godzina formacji i godzina wspólnotowej modlitwy. Praca rozpoczyna się od kerygmatu, przechodzi przez modlitwę wstawienniczą, którą nazywamy wylaniem Ducha Świętego, i postępuje w pogłębianiu wiary i życia sakramentalnego. Dążymy do całościowej katechizacji osoby. Ta droga, bazująca na Słowie Bożym i na Magisterium Kościoła, jest ukierunkowana na formację intelektu i serca. Oznacza to, że treść nie jest jedynie informacją, ale każdy odbywa codzienną drogę modlitwy, pogłębiając w życiu to, co odkrywa w grupie. Ponadto każdemu młodemu człowiekowi towarzyszy osobiście ktoś bardziej zaawansowany w wierze. Celem drogi jest uformowanie w młodych ludziach silnej wiary i zdolności odważnego świadczenia o Jezusie Chrystusie w dzisiejszym świecie. W określonym momencie tej drogi stawiamy również pytanie o powołanie, zapraszając do poszukiwania — w klimacie duchowego rozeznawania — swojego stanu życia i miejsca w Kościele. Ci, którzy odczuwają takie powołanie, mogą podjąć kolejne kroki, bardziej angażujące w charyzmat Shalom, stając się członkami Wspólnoty Przymierza (pozostając przy dotychczasowych zajęciach i podejmując życie związane bardziej ze Wspólnotą) albo Wspólnoty Życia (poprzez życie wspólne poświęcając się wyłącznie modlitwie i misji).

Skąd czerpiecie siłę dla waszej działalności?

Myślę, że ta siła wypływa z charyzmatu, który Pan ofiarował nam, abyśmy wcielali go w życie. Nasz charyzmat jest zawarty we fragmencie Ewangelii wg św. Jana (20, 19—29), w którym czytamy, że Jezus Zmartwychwstały, który przeszedł przez doświadczenie krzyża, mówi swoim uczniom: Shalom! Ewangelista zaznacza, że mówiąc to, pokazał im ręce i bok. Właśnie tu znajduje się pierwszy element naszego charyzmatu. KONTEMPLACJA otwartego serca Zmartwychwstałego Chrystusa, skąd wypływa prawdziwy i jedyny pokój dla serc ludzkich. Ewangelista mówi także, że kiedy Jezus się ukazał, uczniowie byli zgromadzeni razem. Oto drugi wymiar naszego charyzmatu: pokój, płynący z otwartego serca Zmartwychwstałego, musi być wcielony w nasze życie poprzez JEDNOŚĆ. Śledząc jeszcze dalej ten sam fragment biblijny, słyszymy Jezusa, który mówi: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam...Weźmijcie Ducha Świętego!”. Widzimy tu trzeci element naszego charyzmatu: EWANGELIZACJĘ, odważne świadczenie o Jezusie Chrystusie, umarłym i zmartwychwstałym, z mocą i śmiałością.

Czerpiecie z duchowości karmelitańskiej... W jaki sposób „zaadoptowaliście” świętą Teresę? Jak przeżywacie tę więź z Karmelem?

Poznanie świętej Teresy było w naszej drodze kontemplacji wielką łaską. Stało się to w bardzo ciekawy sposób. Kiedy rozpocząłem moją własną przygodę wiary, w jednej z rozmów z naszym biskupem, który był franciszkaninem, zachęcił mnie on do przeczytania dzieł św. Teresy z Awili. Następnego dnia mój przyjaciel podarował mi Dzieła św. Teresy. Dostrzegłem w tym palec Bożej Opatrzności. Zacząłem lekturę Księgi życia. Znalazłem tam odpowiedź, której poszukiwałem: modlitwę. Życie kontemplacyjne przedstawione przez św. Teresę poprowadziło mnie ku relacji przyjaźni i zażyłości z Bogiem. W tej relacji przyjaźni zacząłem odkrywać siłę Bożej miłości i to, że powołuje mnie ona do więzi oblubieńczej. Tak dokonało się we mnie to wielkie odkrycie miłości oblubieńczej. Św. Teresa pozwoliła mi poznać piękną drogę Karmelu, z jego świętymi, doktorami Kościoła, zwłaszcza ze św. Janem od Krzyża, św. Teresą od Dzieciątka Jezus, św. Teresą Benedyktą od Krzyża (Edytą Stein) i bł. Elżbietą od Trójcy Przenajświętszej. W naszej Wspólnocie jednym z celów jest poświęcanie jednej godziny dnia na modlitwę osobistą i kolejnej na Słowo Boże oraz na uczestnictwo w Eucharystii. Jedynie poprzez paschalne życie i intymność zaślubin z Chrystusem wszystko w naszym życiu porządkuje się i nabiera sensu. W ten sposób kształtuje się nasza przyjaźń i duchowa bliskość z Karmelem, który poprzez wielu swoich członków pomagał nam w pogłębianiu naszej własnej duchowej drogi.

Kolejne pytanie jest trochę bardziej osobiste i odnosi się do Pańskiego imienia: Mojżesz. Czy dostrzega Pan jakieś podobieństwo między życiem Mojżesza i swoim? Czy Pan także chciałby „uwolnić kogoś z Egiptu”? W jaki sposób?

Również mój ojciec miał na imię Mojżesz (Moyses). Bez wątpienia jest to dość wymowne imię. Kontemplując osobę Jezusa Chrystusa widzimy Go jako „nowego Mojżesza”, dokonującego definitywnego przejścia ze śmierci do pełni życia, które tylko On może nam dać. Patrząc na świat dzisiejszy, dostrzegamy społeczeństwo zsekularyzowane i zglobalizowane, które cierpi ze względu na swoje relatywistyczne, hedonistyczne i konsumpcyjne wybory, narażające na ryzyko prawdziwe i podstawowe wartości życia i rodziny ludzkiej.

W obliczu takich wyzwań chcemy potwierdzić, że nie patrzymy na świat bez nadziei. Co więcej, właśnie w takim momencie nasza Wspólnota się narodziła. Patrzymy na ludzkość naszych czasów — z jej smutkami i radościami — spojrzeniem Chrystusa, pełnym współczucia wobec wielkiej liczby osób, które są jak owce bez pasterza. Jesteśmy pociągani przez tę ludzkość. Dlatego jeszcze bardziej pragniemy zjednoczyć nasze życie z Chrystusem; ożywiani przez Ducha Świętego, chcemy współpracować przy wypełnianiu tego wielkiego i naglącego zadania, jakim jest ewangelizacja w trzecim tysiącleciu.

Jak tego wszystkiego dokonać? Z odwagą i śmiałością, z sercem rozpalonym miłością Chrystusa i współczuciem dla ludzkości, pochłanianej przez nowe zniewolenia. Czujemy się przynagleni, aby iść na spotkanie ludzi tam, gdzie żyją, pracują, cierpią czy też oddają się przyjemnościom; aby przez bogactwo środków i języka ukazywać radosne orędzie Chrystusowej prawdy i Kościoła — iść do „niewiernych Tomaszów” naszych czasów, którzy są daleko od Kościoła i nie wierzą, że Jezus żyje. Kiedy widzą, czują, dotykają uczniów, wtedy widzą, czują i dotykają samego Chrystusa Zmartwychwstałego. Zaszokowani prawdą o zmartwychwstaniu, stają się osobami silnej wiary, zdolnymi, by zawołać: „Pan mój i Bóg mój!”(J 20, 28). Jestem przekonany o konieczności wyraźnego głoszenia osoby Jezusa Chrystusa. Znalazłem najlepszą odpowiedź na wyzwanie sekularyzacji. Jest nią „parresia” — odważne głoszenie Jezusa Chrystusa!

Jakie projekty na przyszłość ma wasza Wspólnota?

Od pierwszego wieczoru w pizzerii ewangelizacyjnej, gdzie narodziła się nasza Wspólnota, minęło 27 lat. Wspólnota rozwinęła się zarówno pod względem środków, jak i form ewangelizacji. Dziś liczy około 4 tys. członków (rodziny, kapłani, celibatariusze) i około 40 tys. osób, które włączają się w dzieło Shalom na całym świecie. Ewangelizując młodych, rodziny, biednych wykorzystujemy najróżniejsze środki (centra ewangelizacji i formacji, wielkie wydarzenia, grupy modlitwy, ewangelizacja twarzą w twarz, książki i czasopisma, sztuka i muzyka, środki przekazu, szkoły i uniwersytety itp.). Wspólnota jest obecna w około 50 diecezjach w Brazylii i w 15 innych krajach w Ameryce, Europie, Afryce i Azji. W 2007 r. Wspólnota została zatwierdzona przez Papieską Radę ds. Świeckich jako Międzynarodowe Stowarzyszenie Wiernych. Kiedy zaczynaliśmy, nie mogliśmy nawet przypuszczać, gdzie Pan nas powiedzie. To Opatrzność nami kierowała. Również dziś nie możemy przewidzieć, gdzie nas zechce poprowadzić. Z naszej strony jest gotowość, by siłę naszego charyzmatu, zapał misyjny, metody i plany edukacji w wierze włączać w służbę misji Kościoła w świecie.

I ostatnie już pytanie, które chcemy zadać: kiedy Wspólnota rozpocznie swą działalność w Polsce?

Wierzymy, że Wspólnota Shalom jest darem Ducha Świętego, ukierunkowanym na ewangelizację dzisiejszego świata. Jedną z zasad rozeznania przed otwarciem nowego domu Wspólnoty jest zaproszenie biskupa, ponieważ jest to dla nas pewny znak, że nasz charyzmat może wnieść wkład w budowanie Kościoła lokalnego. Bez wątpienia dla nas, którzy powstaliśmy u stóp Jana Pawła II, możliwość przybycia do jego umiłowanej Polski jest pragnieniem obecnym w naszych sercach. Pozostawiamy jednak to zadanie Dziewicy z Częstochowy. Totus Tuus, Maria.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała:
Danuta Piekarz

Tłumaczył:
br. Andrzej M. Cekiera OCD

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama