Głosy

"Listy Lorda Foulgrina" - powieść, która burzy schematy myślenia na temat działania szatana - fragmenty

Głosy

Randy Alcorn

LISTY LORDA FOULGRINA

ISBN: 978-83-7505-263-3

wyd.: WAM 2009



Głosy

Jordan Fletcher wpatrywał się w swoje zapadające się skronie i kosmyki siwizny na bakach. Wodził palcem po bruzdach tak gładkich kiedyś policzków. Jego przekrwione oczy przyglądały mu się tępo z głębi lustra..., a może z pewnym wyrzutem? Grzbietem dłoni poklepał obwisły podbródek. — Jordan! Śniadanie stygnie.

Odburknął coś w odpowiedzi na nieprzyjemny dźwięk głosu, który kiedyś przyprawiał go o silniejsze bicie serca. Obecnie jego serce nie biło już dla nikogo. Może poza Patty, jego sekretarką. Myślał o niej ostatnio. Tęsknił za nią podczas tych wakacji i wyszukiwał powody, dające mu okazję telefonowania do biura. Nadawali na tych samych falach. Patty doceniała go, w przeciwieństwie do Diane nie traktowała jak powietrze. Była piękna, ciepła i zawsze... taka jak trzeba. Jordan poprawił swój bordowy krawat i wyprężając i przybierając pozę pewności siebie, udał się do kuchni.

Pił kawę i zagryzał bajglem, przeglądając w gazecie dział finansowy i sportowy. W tym samym czasie Diane wpatrywała się w niewielki telewizor na przeciwległym końcu kuchennego stołu. Nie dotykał jej już od tygodni, nie licząc sytuacji, gdy przypadkowo wpadali na siebie, przewracając się na drugi bok w łóżku. Wczoraj dopiekła mu, mówiąc, że za dużo pije i nie panuje nad sobą. Patty — był tego pewien — nigdy nie potraktowałaby go z taką pogardą.

Pięć minut później jechał swoim granatowym lexusem i słuchał porannego programu radiowego. Jego myśli znowu powędrowały ku Patty, przyjmując kształt nieskromnych wizji.

Nagle wyczuł czyjąś obecność. Wbił wzrok w lusterko wsteczne. Był sam. Żadnego samochodu jadącego z tyłu. Odwrócił się i spojrzał na tylne siedzenie. Nikogo. Po plecach przeszły mu ciarki.

Wyłączył radio. Poczuł niepokojące ukłucie, to samo wewnętrzne poczucie niespełnienia, które towarzyszyło mu od jakiegoś czasu, niedające się ująć w słowa pragnienie czegoś więcej. Dlaczego nie był szczęśliwy? Zrealizował większość swoich planów. Zarabiał grubą forsę. Kupił nowy dom letniskowy. A teraz zamierzał kupić łódź.

Czego mu jeszcze brakowało? Czego ciągle brakowało? Ale tym razem było to coś więcej niż tylko dotkliwa pustka. Teraz było to pełne grozy uczucie czyjejś obecności. Bycia obserwowanym.

Jechał do pracy w ciszy. Wydawało mu się jednak, że słyszy głosy... no, może nie tyle głosy, co podpowiedzi — jedna wskazywała jakąś drogę, a druga przeciwną. Pot zaczął spływać mu za koszulę. Zaklął, otarł czoło i podkręcił klimatyzację. Potem gwałtownie wcisnął guzik, włączając radio. Dał głośniej, aby zagłuszyć swoje myśli i być może także myśli kogoś innego.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama