Jakim jesteś Bogiem?

Matriarcha Rachela rozmawia z Bogiem - czy to jeszcze modlitwa, czy już kłótnia?

Jakim jesteś Bogiem?

Publikujemy fragmenty noweli austriackiego pisarza żydowskiego pochodzenia, zatytułowanej «Rachela kłóci się z Bogiem» (Rzym, Elliot, 2015, stron 48, euro 7,5).

I znowu uparci i niestali obywatele Jerozolimy zapomnieli o zawartym przymierzu, po raz kolejny złożyli krwawe ofiary idolom z brązu miasta Tyru i Amonowi. Mieli nawet czelność ustawić wizerunek Baala w środku domu Boga, owego domu, który wzniósł Mu Salomon, sługa Jego.

Kiedy Bóg zobaczył, że pozwalają sobie szydzić z niego w samym wnętrzu sanktuarium, wybuchnął strasznym gniewem. Wzniósł swą prawicę, a krzyk Jego rozdarł niebiosa. Skończyła się Jego cierpliwość — zniesie z powierzchni ziemi zdeprawowane miasto, rozgoni na cztery strony świata jego mieszkańców jak wiatr suchą trawę. Ta straszliwa zapowiedź potoczyła się gromem w nieskończoności. Gniew Pana dosięgnął nie tylko żywych, ale i martwych w grobach.

Gdy zatrwożyli się owi czcigodni ludzie, ich puste dusze zadrżały przed Bogiem jak deptana trawa, i nie śmieli przemówić, by uciszyć Jego gniew. Wszystkie głosy ziemskie zamilkły już, ogarnięte strachem, gdy oto jedna Rachela, matka Izraela, otrząsnęła się z natłoku dręczących ją myśli. W swoim grobie w Ramah usłyszała krzyk Bożego gniewu i pomyślawszy o dzieciach swoich dzieci, poczuła, że po jej policzkach płyną łzy. Zatem zebrała w sobie wszystkie siły i postanowiła, że stanie przed Tym, który jest niewidzialny. Na klęczkach uniosła ku niebu ramiona, na klęczkach zaniosła swoje słowa do Pana.

«Wiem, że Ty znasz moje słowa jeszcze zanim je wymówię, bowiem w Tobie każde słowo rozbrzmiewa długo przedtem, nim pojawi się na ludzkich wargach, w Tobie jest każde działanie, zanim jeszcze wykona je tu na ziemi ręka człowieka. A jednak błagam cię — wysłuchaj mnie cierpliwie przez swoją miłość do grzesznych ludzi». Po czym zamilkła, pochylając głowę. Lecz Bóg widział ją, leżącą u Jego stóp, widział jej łzy, więc wstrzymał swój gniew i słuchał słów strapionej kobiety.

Kiedy Bóg na niebiosach słucha, pustka wypełnia przestrzeń i zabija czas. Wiatr przestał wiać, grzmot skrył się, żadna istota nie śmiała się poruszyć, popełznąć czy frunąć, wszystkie usta wstrzymały oddech. Godziny stały w bezruchu, cherubini trwali w oczekiwaniu jak posągi z brązu. Bo gdy Bóg słucha, zatrzymuje się tchnienie życia, milkną dźwięki nieba; teraz nawet słońce wstrzymało swój bieg, księżyc spoczął, a rzeki cofnęły się przed Nim w milczeniu.

Rachela ze swej strony poczuła, że Bóg zechciał jej wysłuchać i odwracając się ku Niemu wzniosła zalaną łzami twarz i z odwagą, jaką daje strach, powiedziała: «Ty wiesz, że jestem córką Labana i że żyłam na ziemi Haran, na Wschodzie; z woli ojca mego pasłam jego owce. Pewnego ranka poprowadziliśmy je do wodopoju, ale sługi nie potrafiły odsunąć kamienia znad otworu studni, lecz wtedy obcy przybysz, urodziwy młodzieniec, dopomógł nam, a my zdumiałyśmy się jego wielką siłą. Był to Jakub, syn siostry mojego ojca, i gdy wyjawił mi swoje imię, od razu zaprowadziłam go do niego. Minęła zaledwie jedna godzina od chwili, gdy go ujrzałam, a już nasze spojrzenia rozżarzyły się ogniem pożądania, które wypełniło nasze serca. Nie oparliśmy się temu pożarowi, już pierwszego dnia, kiedy Jakub ujrzał mnie, Rachelę, złożyliśmy sobie obietnicę małżeństwa. Jednak mój ojciec Laban był człowiekiem twardym jak kamienisty grunt, który orał swym pługiem. Więc gdy Jakub chciał mnie zabrać do swego domu, on postanowił wystawić go na próbę. I zażądał od mego konkurenta, by służył u niego siedem lat, jeżeli mnie kocha.

A jednak, Panie, Jakub się zgodził i ja także poddałam się woli ojca. Dodawaliśmy sobie otuchy, ażeby nasze serca posłuchały i były cierpliwe. Potrafiliśmy zapanować nad sobą i powstrzymać się, pomimo, że pragnęliśmy siebie. Usychaliśmy z miłości, każdy dzień był dla nas jak tysiąc dni. Kiedy po raz siódmy kończył się rok, pełna radości poszłam do ojca i poprosiłam o namiot na ślub. Lecz on kazał mi pójść i przyprowadzić mu Leę, moją siostrę.

Jak wiesz, Panie, Lea była córką pierworodną. Ty dałeś jej niewielką urodę, więc mężczyźni nie zwracali na nią uwagi; cierpiała, że nikt jej nie chce. Ja kochałam ją właśnie dlatego, że cierpiała i że była dziewczyną łagodną. Ale kiedy mój ojciec kazał mi ją przyprowadzić, a potem zażądał, bym zostawiła ich samych, przeczułam, że coś knują. Więc schowałam się, żeby podsłuchać z ukrycia ich zamiar. Mój ojciec powiedział: „Posłuchaj, Leo, przybył tu do nas Jakub i żeby zdobyć rękę Racheli, pracuje dla mnie już siedem lat. Jednak ze względu na moją miłość ku tobie nie mogę pozwolić na to małżeństwo, bowiem to niemożliwe, żeby młodsza córka opuściła dom ojca przed starszą, i żeby pierworodna została bez męża, na pośmiewisko swoich własnych sług. Taki czyn byłby niegodziwy i niesłychany, przeciwny woli Bożej. Zatem przygotuj się, Leo, weź welon ślubny i owiń nim starannie całą twarz, żebym mógł oddać cię Jakubowi zamiast Racheli”.

Gdy tylko usłyszałam te zwodnicze plany, zapłonął w mym sercu wielki gniew na Labana i na Leę. Pobiegłam po cichu do Jakuba i szeptem ostrzegłam go, by uważał, żeby mój ojciec nie dał mu za żonę innej niż ja. A żeby mógł zorientować się w oszustwie, nauczyłam go rozpoznawczego znaku: przed wejściem do jego namiotu, właściwa oblubienica pocałuje go trzy razy w czoło.

Tego wieczoru Laban kazał przygotować dla Lei ślubne szaty. Owinął jej twarz welonem dwa razy, żeby Jakub nie rozpoznał jej zawczasu. Zaś mnie zamknął w spichrzu, ażeby żaden sługa nie uprzedził oszukanego. I tak siedziałam w zamknięciu, zapomniana, sycąc się własnym gniewem. Pod dachem było już ciemno, kiedy powoli otworzyły się drzwi. I zobaczyłam, że to moja siostra, Lea. Podeszła do mnie cichutko i pogłaskała delikatnie po włosach; kiedy podniosłam wzrok, spostrzegłam, że jej oczy przyćmiewa lęk. „Co to będzie, Rachelo, moja siostro? Boli mnie postępek ojca. Odebrał ci twojego ukochanego i dał go mnie. Budzi we mnie odrazę fakt, że mam oszukać tego niewinnego człowieka: jak mogę stanąć przed nim z podniesioną głową i oddać się komuś, kto pragnie ciebie? Co mam uczynić? Pomóż mi, siostro Rachelo, błagam cię w imię miłosiernego Boga, pomóż mi!”. Choć ją kochałam, zatriumfowała we mnie niegodziwa złość, a jej strach pokrzepił mnie jak najwyborniejsza potrawa. Lecz powołała się na Twoje święte imię, najświętsze i najlitościwsze z imion, Panie, toteż wydało mi się, że uderza mnie palący promień, serce podskoczyło mi w wezbranej piersi i poczułam, że do mojej zaćmionej duszy wdziera się siła Twojej dobroci i upajająca moc Twojego miłosierdzia. Czując w sobie to samo cierpienie i ból, co ona, wezbrała we mnie, Twojej głupiej słudze, litość dla niej. I wbrew moim własnym pragnieniom wyjaśniłam jej, jak oszukać Jakuba.

Taki był mój uczynek, Panie, jedyny na świecie, z którego jestem dumna, gdyż w ten sposób stałam się podobna Tobie w wielkoduszności i miłosierdziu; moja dusza cierpiała nieludzkie męki, a nie wiem, Panie, czy kusiłeś kiedykolwiek jakąś kobietę na ziemi bardziej niż mnie wtedy, owej nieszczęsnej nocy. A przecież, Panie, potrafiłam znieść tę pokusę i tę noc.

Pośpiesznie schroniłam się do domu ojca, bo już wkrótce oszustwo musiało się wydać. Niestety, stało się, jak przeczuwałam! Jakub wpadł do domu z toporem w ręku, szukając Labana, by go zabić. Widząc, w jaki wpadł szał, ojcu opadły z przerażenia ręce. Padł na ziemię, stary i drżący, wzywając na pomoc Twoje święte imię. I znowu ja, Panie, słysząc to święte imię, powodowana świętą odwagą rzuciłam się do Jakuba, aby na mnie wyładował swój szał, aby uderzył we mnie, a nie w Labana. Lecz gniew zaćmiewał mu zaszłe krwią oczy i gdy zobaczył mnie, wspólniczkę oszustwa, zaczął mnie bić pięściami po twarzy, aż upadłam. Lecz ja, Panie, zniosłam to bez jęku, bo wiedziałam, że za jego szałem kryje się wielka miłość.

Kiedy zobaczył mnie, okrwawioną, u swoich stóp, również jego, choć był w szale gniewu, zdjęła litość. I nie tylko dla mnie samej, albowiem z miłości do mnie przebaczył też mojemu ojcu Labanowi, i nie wygonił ze swego namiotu Lei. Po siedmiu dniach ojciec mój oddał mnie jako drugą żonę Jakubowi, a on spłodził dzieci z mojego łona. Dzieci, które nauczyłam, by wzywały Cię odważnie w chwilach największej potrzeby tajemnicą Twego prawdziwego imienia. I tym imieniem, miłosierny Boże, wzywam Cię dzisiaj w największej męce mojego serca: uczyń jak Jakub, rzuć topór Twojego gniewu i rozwiej chmury Twojej goryczy! Panie, oszczędź Jerozolimę!».

Rachela mówiła tak głośno, jakby jej słowa musiały przelecieć i pokonać sto niebios, lecz po tym serdecznym, rozpaczliwym błaganiu jej dusza nie miała już sił. Upadła na kolana i schyliła głowę ku ziemi, a jej włosy rozsypały się wokół głowy okrywając jej ciało jak strumień czarnej wody. I tak zamarła, na klęczkach, czekając na odpowiedź Boga.

Lecz Bóg milczał. A nie ma nic straszniejszego od milczenia Boga, jak w niebie, tak i na ziemi, albo jak w chmurach, które między nimi krążą. Na ziemi żadne ucho nie wytrzyma krzyku tego milczenia, żadne serce nie wytrzyma ciężaru tej pustki: w jej wnętrzu, dopóki milczy, może przebywać jeden Bóg, ale nie żaden żyjący, gdyż On jeden jest życiem życia. Również cierpliwa Rachela — ona także nie mogła znieść nieskończonego milczenia Boga w odpowiedzi na jej krzyczącą udrękę.

Raz jeszcze wzniosła oczy ku Temu, który jest niewidzialny, raz jeszcze podparła się swoimi rękami matki, a iskra gniewu rozpaliła w jej ustach pełne ognia słowa: «Czyżbyś mnie nie usłyszał, o Ty, Wszechobecny, czyżbyś mnie nie zrozumiał, o Ty, Wszechwiedzący, czy mam Ci znowu wytłumaczyć moje słowa, ja, Twoja prosta, niewykształcona sługa? No to spróbuj zrozumieć, o Ty, Zawzięty, że kiedy Jakub wlał swoje nasienie do ciała mojej siostry, mnie też chwyciła zazdrość, tak samo jak Ty teraz jesteś zazdrosny, bo moje dzieci palą kadzidła innym bogom, nie Tobie. Ale ja, choć jestem tylko słabą kobietą, umiałam utrzymać na wodzy moją urazę, i z miłości do Ciebie, który jesteś miłosierny, okazałam litość Lei, a Jakub okazał ją mnie, pamiętaj o tym, o Boże: my wszyscy, biedne i przemijalne istoty ludzkie, pokonaliśmy zło zawiści, podczas gdy Ty, o Wszechmocny, który stworzyłeś i uczyniłeś doskonałą wszelką rzecz, Ty, początek i ogrom wszystkiego, Ty, który masz całe morze podczas, gdy my mamy tylko krople, Ty nie chcesz okazać litości? Dobrze wiem, że lud, który ode mnie pochodzi, jest uparty i buntuje się zawsze przeciwko Twojemu Boskiemu jarzmu, a jednak czy Ty, który jesteś Bogiem i Panem wszelkiej obfitości, nie powinieneś zwyciężyć swoją wielkodusznością ich arogancji, lub swoim miłosierdziem ich win? Nie może tak być, że stając przed obliczem Twoich aniołów istota ludzka ukorzy się, a oni powiedzą: „Była raz na ziemi słaba śmiertelna kobieta imieniem Rachela, która umiała opanować swój gniew. Lecz Bóg, który jest Panem wszystkiego i wszystkich, jak sługa pozostał niewolnikiem swojej złości”. Nie, Boże, nie może tak być, bo w takim razie Twoje miłosierdzie nie byłoby nieskończone, ani Ty sam nie byłbyś nieskończony, a zatem nie byłbyś Bogiem. Nie byłbyś Bogiem, którego stworzyłam z moich łez i którego obecność przywołała mnie do porządku w pełnym lęku wołaniu mojej siostry; Ty jesteś Bogiem obcym, Bogiem zemsty, Bogiem gniewu, Bogiem karzącym, a ja, Rachela, która kocham tylko Boga miłości i służyłam jedynie Miłosiernemu, ja, Rachela, wyrzekam się Ciebie tutaj, na oczach Twoich aniołów! Niech się kłaniają wybrani i prorocy; widzisz — ja, Rachela, matka, ja się nie kłaniam, ja staję wyprostowana i zmierzam do samego Twojego środka, idę między Ciebie a Twoje słowo. Bo chcę pokłócić się z Tobą, zanim Ty pokłócisz się z moimi dziećmi, a zatem oskarżam Cię: Twoje słowo, Panie, przeczy Twojej Istocie, a Twoje gniewne słowo przeczy Twojemu prawdziwemu sercu. Więc rozsądź pomiędzy sobą a swoim słowem, Boże! Jeżeli naprawdę jesteś Bogiem gniewu, jakim twierdzisz, że jesteś, to zrzuć i mnie w ciemności razem z mymi dziećmi, bowiem nie chcę już kontemplować Twojego oblicza, skoro ono należy do Boga, który jest gniewny, zaś furia Twojej zazdrości budzi we mnie odrazę. Ale jeżeli jesteś naprawdę Bogiem Miłosiernym, którego ukochałam od początku i według którego wskazówek żyłam, to daj się wreszcie rozpoznać, spójrz mi w twarz światłem Twojej dobroci i oszczędź święte miasto!».

Ugodziwszy niebiosa mieczem swoich słów, Rachela znowu opadła z sił. Przerażeni patriarchowie i prorocy odsunęli się od niej w obawie, że piorun uderzy w bluźnierczą kobietę, który kłóciła się z Bogiem. Ze strachem patrzyli w niebo, lecz ono nie dawało im żadnego znaku. Jednakże aniołowie, którzy pod posępnym spojrzeniem Boga skryli głowę pod skrzydłem i patrzyli ze zgrozą na tę zuchwałą, która przeczyła wszechmocy Pana, nagle spostrzegli, że twarz Racheli jaśnieje światłem i blask bije z jej czoła. Wtedy aniołowie pojęli, że Bóg wejrzał na Rachelę z całą swą troskliwą miłością. Zatem rozwiały się ich obawy; uspokojeni aniołowie podnieśli wzrok: oto obecność Boga przywracała światu światło i blask, a błękit błogosławieństwa Jego uśmiechu rozbłyskał niezmierzony w przestrzeniach.

Tymczasem ludzie na dole, jak zawsze obcy prawom nieba, nie mieli pojęcia o tym, co działo się nad ich głowami. Owinięci w całuny, posępnie pochylali czoło nad mroczną ziemią. Lecz nagle, najpierw jednemu, potem i innym, wydało się że słyszą słodki szept, jak powiew wiatru w marcu. Wznieśli oczy ku górze, jeszcze niepewni, i osłupieli. Nagle pośród gęstych chmur wyłoniła się przecudna tęcza, w swoich siedmiu kolorach oddając Racheli, matce, jej łzy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama